Zgodnie z ustawą o IKE, roczny limit wpłat nie może być wyższy niż trzykrotność prognozowanego przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w gospodarce narodowej na dany rok. Jak wynika z założeń do budżetu na 2013 rok, ma ono wynieść 3765 zł, a jego trzykrotność to właśnie 11 295 zł. O ostatecznej wysokości limitu wpłat na IKE w przyszłym roku zdecyduje przed końcem bieżącego roku minister pracy i polityki społecznej w formie obwieszczenia, wiadomo jednak, że nie będzie on wyższy od przedstawionej powyżej kwoty (chyba, że zmienią się założenia do budżetu).Program IKE działa od 2004 roku. Początkowo, aż do końca 2007 roku, kiedy nieznacznie przekroczyła 900 tys., liczba kont szybko rosła. Od tamtej pory zainteresowanie indywidualnymi kontami emerytalnymi po trochu, ale systematycznie malało. Jednak od końca czerwca 2011 roku ta tendencja została zahamowana, a nawet notuje się nieznaczny wzrost liczby rachunków prowadzonych w ramach IKE. Większe zainteresowanie samodzielnym oszczędzaniem na dodatkową emeryturę można wiązać z reformą otwartych funduszy emerytalnych przeprowadzoną na początku 2011 roku, której towarzyszyła głośna publiczna dyskusja. W jej efekcie większa część składki przekazywanej do tej pory do OFE trafia do ZUS. Większości ekspertów ten pomysł się nie podobał, jednak na rządzie nie wywarło to większego wrażenia. Wydaje się, że tyle dobrego ile z tej reformy wynikło – co można wnioskować po danych dotyczących IKE – to silniejsze ugruntowanie się w społecznej świadomości faktu, że w kwestii emerytury lepiej liczyć na siebie, bo państwo zapewni co najwyżej minimum socjalne.
Na koniec czerwca br. istniało ponad 823 tys. IKE, z czego tylko w pierwszym półroczu wpłat dokonano na ponad 216 tys. kont. To podobnie jak w tym samym okresie roku poprzedniego. Dobra wiadomość jest taka, że pomimo w miarę stabilnej liczby kont, rośnie wartość zgromadzonych na nich środków – wg ostatnich danych było to 3,11 mld zł. Na każdy rachunek, który w pierwszej połowie br. zasilono, wpłynęło przeciętnie 1623 zł (o ponad 300 zł więcej niż rok wcześniej).
IKE to dobrowolny program, który ma być zachętą do oszczędzania na dodatkową emeryturę w ramach tzw. III filaru systemu emerytalnego. Ta zachęta to zwolnienie z 19-proc. podatku od zysków kapitałowych (tzw. podatek Belki). Uzyskuje się je za wytrwałość w oszczędzaniu, bo dopiero po skończeniu 60. roku życia. Przystąpić do programu można już w wieku 16 lat, zawierając umowę o prowadzenie IKE wyłącznie z jedną z pięciu instytucji: towarzystwem funduszy inwestycyjnych, towarzystwem ubezpieczeniowym, bankiem, biurem maklerskim lub powszechnym towarzystwem emerytalnym.
W odróżnieniu od wielu innych produktów oszczędnościowych (jak na przykład plany systematycznego oszczędzania w TFI czy polisy z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym) IKE cechuje duża elastyczność, bo nie trzeba dokonywać regularnych wpłat w określonych wysokościach. Ważne, aby dokonać wpłat w co najmniej pięciu dowolnych latach kalendarzowych. Pieniądze nie są zamrażane na kilkadziesiąt lat, zawsze istnieje możliwość dokonania częściowego zwrotu, czyli wcześniejszej wypłaty części środków zgromadzonych na IKE. W razie pilnej potrzeby można sięgnąć do pieniędzy bez konieczności likwidacji konta czy utraty prawa do zwolnienia z podatku. Przy tej operacji płaci się podatek, ale tylko proporcjonalnie do wypłacanej części kapitału.
W założeniu mechanizm pozwalający na uniknięcie podatku od wypracowanych zysków w ramach IKE ma być dla obywateli zachętą ze strony państwa do oszczędzania na dodatkową emeryturę w ramach dobrowolnego III filaru. Dla obecnych 20 czy 30-latków przejście na emeryturę, w której będą otrzymywać świadczenia wyłącznie z I i II filaru, czyli ZUS i OFE, będzie oznaczać gwałtowne obniżenie dochodów nawet o dwie trzecie. Jedyną szansą na osłabienie tego efektu jest oszczędzanie i inwestowanie we własnym zakresie.
Bernard Waszczyk, Open Finance