Zdaniem profesora Marka Góry ze Szkoły Głównej Handlowej, współautora reformy emerytalnej, nie powinny to być rewolucyjne zmiany, choć kilka drobnych poprawek jest wskazanych. Wśród koniecznych eksperci wymieniają politykę inwestycyjną otwartych funduszy emerytalnych i gwarancje bezpieczeństwa dla osób, które zbliżają się do przejścia na emeryturę. – Chcąc dopełnić elementy struktury instytucjonalnej, która jest potrzebna systemowi emerytalnemu, to jest między innymi kwestia tego, kto będzie wypłacał środki. Wiadomo, jak będą wypłacane, co będzie wypłacane w sensie produktu, natomiast jest kwestia tego, kto to będzie robił. Ciągle są o to dyskusje. Trzeba to po prostu domknąć – uważa profesor Marek Góra.
I argumentuje, że oba filary systemu emerytalnego nawzajem się uzupełniają.
– Są inaczej zarządzane, w związku z tym wystawione na innego rodzaju ryzyka i zawirowania. Ale dlatego właśnie nawzajem się wspierają. Tak były projektowane, żeby przez tę swoją inność dawały większą stabilność. To nawiązanie do dobrze znanej zasady, żeby dywersyfikować ryzyko, czy też nie wkładać wszystkich jajek do jednego koszyka – wyjaśnia w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria profesor.
Równowaga, zdaniem prof. Marka Góry została naruszona przez decyzję gabinetu premiera Donalda Tuska, który w 2011 zmniejszył składkę trafiającą do OFE. System nadal spełnia jednak swoje zadanie i jest dla jego uczestników korzystny.
– Ważne jest, jak to wpływa na długookresową stabilność tego systemu. Nie po to były tworzone OFE, żeby nagle zaczęły nam generować zupełnie nieoczekiwane, wysokie zyski, bo tego się zrobić nie da w powszechnym systemie. Natomiast to, co można i należy zrobić, to właśnie zapewnić więcej bezpieczeństwa – dodaje ekspert.