Zainwestuj w starą sukienkę
Niedawno świat obiegła informacja, że pewien kolekcjoner dokonał zakupu szalu za, bagatela, trzy mln funtów, tym samym czyniąc go najcenniejszym szalem na świecie. Nie jest to co prawda zwykły dodatek, ale dzieło sztuki wykonane z jedwabiu i ozdobione unikatowym wzorem autorstwa malarza Henriego Matisse’a. Marka Ascher wyprodukowała 30 takich szali, ale do dziś przetrwało jedynie kilka sztuk. Przykład ten ilustruje, jak wartościowe mogą stać się pewne ubrania i modowe akcesoria.
Unikatowe kolekcje wielkich marek mogą być atrakcyjną formą lokowania kapitału. Choć brzmi to okrutnie, to wzrost wartości takich przedmiotów można zaobserwować szczególnie, gdy ich projektant już nie żyje. Po samobójstwie Aleksandra McQueena jego niepowtarzalne ubrania stały się cenniejsze niż kiedykolwiek wcześniej. Wartościowe są także sukienki i akcesoria, które nosiły gwiazdy. Rękawiczka ozdobiona kamieniami szlachetnymi, którą miał na sobie w dniu ślubu w 1996 r. Michael Jackson została sprzedana za 49 tys. dolarów. Sukienka, którą założyła Marilyn Monroe na uroczystość urodzinową Johna Kennedy’ego – za ponad milion dolarów!
2,3 mln dolarów za bandytę
Eksperci Związku Firm Doradztwa Finansowego podpowiadają, że inwestować można także w zdjęcia. Fotografia Elliota Erwitta z 1956 r. przedstawiająca Marilyn Monroe kosztuje 8,5 tys. zł. W 2001 roku wydano ją w nakładzie 250 egzemplarzy. Prawdopodobnie za kilka lat cena ta będzie jeszcze wyższa. Najbardziej spektakularny okazał się natomiast zysk ze sprzedaży fotografii z 1880 roku, przedstawiającej jednego z najsłynniejszych kryminalistów świata, Billy’ego Kida. Zapłacono za nią 2,3 mln dolarów, podczas gdy wstępne szacunki dotyczące ostatecznej ceny wynosiły 300-400 tys. dolarów, a więc ponad pięciokrotnie mniej! Eksperci ZFDF zauważają, że zdjęcia słynnych fotografów lub przedstawiające znane osoby po latach potrafią osiągnąć zawrotne ceny. Im bardziej ograniczony nakład zdjęcia, tym lepiej.
Zysk z gazety
Czasem pomysł na inwestycję można znaleźć przeszukując strych. Nieraz okazuje się bowiem, że wśród stert starych papierów napotyka się prawdziwe skarby. Coraz bardziej popularne staje się inwestowanie w stare książki. 18 tomów dziewiętnastowiecznej encyklopedii Orgelbranda sprzedano za 14 tys. złotych, przy ich cenie wywoławczej w wysokości 3 tys. zł. Książka Stanisława Wyspiańskiego w momencie jej zakupu prawdopodobnie nie kosztowała wiele. Sto lat później, podpisany przez autora egzemplarz sprzedano za ponad 6 tys. złotych. Inwestowanie w książki może się okazać nie tylko dochodowe, ale także dać dodatkowe korzyści – stare egzemplarze na półkach to symbol prestiżu i wyjątkowości. Jest to więc często wybierana forma lokaty kapitału wśród menadżerów, którzy chcą również w ten sposób budować swój wizerunek.
Jednak nie tylko zabytkowe książki dają zysk. Popularność zdobywają także stare mapy i…. gazety. Mapa Warszawy autorstwa Pawła Vogla z 1822 roku warta jest 7 tys złotych. Także kolekcjonerzy gazet mogą sporo zarobić. Poza starymi wydaniami cenne są również bardziej współczesne tytuły, których wydania zawierają jakieś sensacyjne wiadomości. Niektórzy kupują takie numery, mając nadzieję na zysk w przyszłości. Przykładowo, ostatnie wydanie niedawno zamkniętego po hucznej aferze brukowca „News od the World” już teraz kosztuje na serwisach aukcyjnych ponad 150 zł.
Muzyka dla uszu inwestora
Miłośnicy muzyki także znajdą dla siebie idealne inwestycje. W dobie plików mp3 ściąganych ze stron internetowych nadal niezwykle cenne są stare, dobre płyty. „Winyle” przeżywają obecnie odrodzenie. Za najcenniejsze z nich wiele osób jest w stanie zapłacić dziesiątki tysięcy dolarów. Płyta The Beatles „Yesterday and Today” została na przykład sprzedana za 38,5 tys. dolarów. W Polsce wydawnictwa rodzimych artystów nie są aż tak drogie, ale także można na nich zarobić. Jeśli ktoś myśli o inwestowaniu w takiej formie, oprócz doboru odpowiednich pozycji powinien jednak zwracać uwagę na stan płyt. Jeśli mają stanowić inwestycję, nie mogą być zniszczone.
Wśród melomanów bardziej popularne jest natomiast inwestowanie w zabytkowe instrumenty muzyczne. Na szczęście nie trzeba mieć kilku milionów euro, aby kupić atrakcyjne egzemplarze. Na Zachodzie zakładane są specjalne fundusze inwestujące właśnie w stare skrzypce, wiolonczele itp. Nic dziwnego – skrzypce Stradivariusa to jedna z najlepszych inwestycji. Na całym świecie jest ich 600-700 sztuk. W 2005 roku jedne z nich zlicytowano za 2 mln dolarów. – Instrumenty muzyczne, takie jak zabytkowe skrzypce, mogą być atrakcyjną formą lokaty kapitału. Ich unikalność sprawia, że mogą zyskiwać na wartości zupełnie niezależnie od tego co dzieje się na rynku kapitałowym. Najcenniejsze egzemplarze drożeją o kilkanaście procent rocznie – mówi Maciej Kossowski, ZFDF. Największe fundusze kupujące najdroższe perełki wśród instrumentów muzycznych są jednak zarezerwowane jedynie dla zamożnych – aby w nie wejść, trzeba wnieść wkład od jednego do kilku milionów dolarów.
Poczuj się jak dziecko
– Rynek zabawek jest całkiem popularny wśród inwestorów w krajach zachodnich. Na przykład w maju tego roku na aukcji w Londynie za 12 tys. funtów sprzedana została drewniana lalka z 1680 roku. W Polsce na razie niewiele osób interesuje się takimi obiektami – mówi Maciej Kossowski, ZFDF. Najdroższa kolekcja została sprzedana w ubiegłym roku w Stanach Zjednoczonych za 2,3 mln dolarów. W jej skład wchodziła między innymi ręcznie wykonana, popularna gra Monopoly z 1933 roku. Szczególnie cenne i poszukiwane są także lalki Barbie, przede wszystkim ich kolekcjonerskie egzemplarze, których ceny wahają się od kilkuset do kilkudziesięciu tysięcy dolarów. Najdroższa została zaś sprzedana za 302 tys. dolarów (prawdopodobnie diamentowy naszyjnik na szyi lalki miał w tym swój udział). Jednak nawet posiadacze mniej cennych zabawek zauważają, że ich wartość rośnie. Niegdyś popularne figurki J.I. Goe sprzedaje się obecnie za kilkaset dolarów, podczas gdy 20 lat temu ich cena wynosiła około 4 dolarów.
Dla miłośników większych zabawek
Rosnącym zainteresowaniem cieszy się także inwestowanie w samochody. Europejski rynek obrotu zabytkowymi samochodami i częściami do nich szacowany jest na prawie 20 mld euro rocznie. Choć w Polsce nadal jest niewielu właścicieli takich aut, to zdarzają się osoby, których kolekcje liczą nawet setki pojazdów. Coraz liczniejsze grono fanów motoryzacji interesuje się starymi Roll-Royce’ami, Ferrari, czy Jaguarami oraz rodzimymi markami: Syrenami i Warszawami. Nic dziwnego – wartość zabytkowych i kolekcjonerskich modeli samochodów rośnie o prawie 10% rocznie. Najcenniejsze są modele przedwojenne i powojenne luksusowych marek. Szczególnie wartościowe są też pojazdy, którymi podróżowały znane postaci. – Zabytkowe samochody to ciekawy pomysł na alternatywną inwestycję. Trzeba się jednak liczyć z tym, że najciekawsze modele kolekcjonerskie to koszt od 20 tysięcy do kilku milionów euro. Należy jednak pamiętać o niskiej płynności obiektów kolekcjonerskich – zabytkowego samochodu czy instrumentu nie sprzedamy w kilka sekund jak akcji na giełdzie. – mówi Maciej Kossowski, ZFDF.
Na co najlepiej się zdecydować? – Tak naprawdę konia z rzędem temu, kto jest w tej chwili dokładnie policzyć, ile dany pomysł przyniesie zysku w przyszłości. Oczywiście zaraz pojawią się analitycy, którzy na podstawie danych historycznych, spróbują udowodnić, że to rozwiązanie przyniesie tyle, a tyle, ale nie zmieni to faktu, ze przecież będzie to tylko i wyłącznie wniosek płynący z danych historycznych, ze śladową jedynie wartością prognostyczną. Jak na razie najmądrzejszym rozwiązaniem i zaleceniem, które zostało wymyślone, jest to mówiące o tym, że „inwestuj w to, na czym się znasz” – bo tylko w tym przypadku możesz zrobić to z głową – radzi Marek Nienałtowski, Dom Kredytowy Notus, ZFDF.