PZU wprowadza rewolucyjne zmiany w OC komunikacyjnym – zważywszy na częstotliwość tej reklamy, emitowanej na początku kwietnia we wszelkich mediach, od radia poprzez Internet na telewizji kończąc, chyba do każdego z nas dotarła informacja, że oto krajowy gigant ubezpieczeniowy wywraca rynek komunikacyjnego OC do góry nogami. Ubezpieczyciel zapewnia, że wprowadzona zmiana stanowi konsekwencję troski o klienta i wiąże się z samymi profitami. Czy aby na pewno? I czy faktycznie jest to aż tak prekursorska zmiana na polskim rynku jak przedstawiają ją przedstawicie PZU? A przede wszystkim na czym polega specyfika tzw. bezpośredniej likwidacji szkód (BLS)?
Dotychczas było tak, że poszkodowany w kolizji drogowej musiał zgłosić szkodę rzeczową do ubezpieczyciela, w którym polisę OC miał wykupioną sprawca kolizji. Z tych względów przy wyborze OC klient na ogół kierował się wyłącznie ceną i nie był zainteresowany jakością usługi, bo to polisa wyłącznie dla kierowcy przez niego poszkodowanego. Teraz ma się to zmienić, bowiem poszkodowany uzyskał możliwość zwrócenie się do swojego ubezpieczyciela, który wypłaci należne odszkodowanie, a następnie sam będzie mógł domagać się zwrotu od ubezpieczyciela sprawcy.
Aby „oddać cesarzowi co cesarskie, a Bogu, co boskie”, nie można nie wspomnieć, że pierwsi na polskim rynku zasadę BLS zaoferowały Warta i InterRisk. Bezpośrednia likwidacja szkód zaproponowana jednakże przez wskazane zakłady ubezpieczeń pozbawiona była charakteru powszechności ze względu na pobierane dodatkowe opłaty oraz limit wysokości szkody. Warta, która pozwala klientom na taki sposób likwidacji szkód już od jesieni zeszłego roku, ustawiła ograniczenie: odszkodowanie przy bezpośredniej likwidacji szkody nie może przekroczyć 5 tys. złotych i sprawca musi mieć ubezpieczony samochód na terenie RP. InterRisk takich ograniczeń nie przewiduje, ale możliwość wyboru kosztuje klienta 69 zł. Inaczej jest z PZU, które w dniu 4 kwietnia 2014 roku wprowadziło BLS na zasadzie powszechności i bezpłatności. Podobnie uczyniła UNIQA miesiąc później. Miejmy jednak na uwadze, że również i te towarzystwa ubezpieczeniowe wprowadzają pewne ograniczenia. Mianowicie, z usługi nie można skorzystać, jeśli w wypadku ucierpieli ludzie lub w stłuczce brała udział ciężarówka. Ubezpieczyciele zastrzegają również, iż aby skorzystać z bezpośredniej likwidacji szkód pojazd sprawcy w dniu zdarzenia musi być objęty obowiązkowym ubezpieczeniem. W przeciwnym razie szkodę należy likwidować z pomocą Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. Powyższą listę ubezpieczycieli oferujących BLS uzupełnijmy jeszcze o Allianz, które jednakże wskazaną usługę zaoferowało dotychczas jedynie posiadaczom polis autocasco. Za wdrożeniem bezpośredniej likwidacji szkód w modelu ryczałtowym opowiedziało się również w dniu 8 maja 2014 roku Walne Zgromadzenie Członków Polskiej Izby Ubezpieczeń. Chociaż wprowadzenie tego udogodnienia nie jest obligatoryjne, to należy się spodziewać, że coraz więcej ubezpieczycieli będzie stosowało takie rozwiązanie.
Nowy system powinien przyspieszyć usuwanie szkód i doprowadzić do końca wojny cenowej towarzystw asekuracyjnych. W praktyce oznacza to jednak, że polisy zdrożeją. Według starego systemu kalkulację naprawy sporządza albo weryfikuje ubezpieczyciel. Inaczej sytuacji przedstawia się w systemie BLS, tutaj wycena szkody pozostawiona została niezależnemu rzeczoznawcy. Ponadto nowy sposób likwidacji szkód będzie dotyczył wyłącznie częstszych, ale mniej kosztownych, szkód rzeczowych. Oznacza to, że jeśli w zdarzeniu ucierpiał chociaż jeden poszkodowany, rozliczenia dokonywane będą na dotychczasowych zasadach. Niewykluczone jednak, że z czasem nowy system obejmie również szkody osobowe, jak to miało miejsce na Zachodzie.
Bezpośrednia likwidacja szkód jest dobrze znana w innych krajach i obowiązuje m. in. we Francji, Włoszech, Rosji, Hiszpanii, Portugalii, Danii, Szwajcarii, Belgii, Grecji, Austrii i Kanadzie. System obejmuje zazwyczaj zdarzenia, w których uczestniczyły wyłącznie pojazdy zarejestrowane w danym kraju, bez udziału innych osób, np. pieszych czy rowerzystów. System bezpośredniej likwidacji szkód z tytułu OC posiadaczy pojazdów mechanicznych, w niektórych ze wskazanych państw ma długoletnią tradycję. We Francji funkcjonuje już od 1968 roku. Początkowo dotyczył wyłącznie szkód majątkowych wynikających ze zdarzeń drogowych pomiędzy dwoma pojazdami mechanicznymi, by w kolejnych latach objąć swym zasięgiem również szkody osobowe i szkody związane z uczestnictwem osób trzecich, np. pieszych czy rowerzystów. Wprowadzenie ww. modelu we Francji znalazło wyraz m. in. w:
- skróceniu średniego okresu likwidacji szkód z OC posiadaczy pojazdów mechanicznych do 5 dni,
- obniżeniu kosztów obsługi likwidacyjnej szkód średnio o 20%,
- obniżeniu liczby spraw sądowych o blisko 95%.
System BLS w zakresie szkód osobowych pod pewnymi obwarowaniami obowiązuje również we Włoszech i w Grecji. Jakość oferowanych usług w klasycznym modelu, opierającym się na dochodzeniu odszkodowania od ubezpieczyciela sprawcy, ma bardzo negatywną opinię u kierowców, którzy wytykają ubezpieczycielom, że ci powszechnie zaniżają wysokość odszkodowania i zmniejszają swoje wydatki kosztem poszkodowanych. Krytyczne głosy względem ubezpieczycieli pojawiały się ponadto ze względu na bagatelizowanie szkód, tj. stronniczość rzeczoznawców współpracujących z towarzystwami ubezpieczeń sprawcy wypadku, pomniejszanie wysokości szkód o amortyzację samochodu oraz obliczanie wysokości odszkodowania na podstawie zamienników oryginalnych części. W tym stanie rzeczy nie dziwi, że wszystkie próby zmiany zastałego modelu spotykają się z nadzieją na szybsze i mniej konfliktowe uzyskanie przez ubezpieczonego satysfakcjonującego świadczenia. W BLS to zakłady ubezpieczeniowe poszkodowanego przejmą na siebie wszystkie formalności związane z likwidacją szkody, a poniesione koszty wyegzekwują od ubezpieczyciela sprawcy wypadku. Klient nie będzie zobligowany nawet do ustalania ubezpieczyciela sprawcy. Bezpośrednia likwidacja szkód ma się cechować niezależną wyceną uszkodzeń oraz szybką i kompleksową obsługą.
Prezes Polskiej Izby Doradców i Pośredników Odszkodowawczych Bartłomiej Krupa, przypomina jednakże, że wprowadzenie bezpośredniej likwidacji szkód jest modyfikacją formy postępowania, a nie jego wyników. Ciężko się z tym poglądem nie zgodzić. Do chętnie i często podnoszonych w przestrzeni publicznych zapewnień ubezpieczycieli, że nowe rozwiązania przyczynią się do wypłaty jak najwyższych odszkodowań, należy podchodzić z dużym dystansem. Bez względu na przyjęty przez towarzystwa ubezpieczeniowe sposób rozliczenia, system będzie działał na zasadzie wzajemności, a naiwnością byłoby zakładanie, że ubezpieczyciele zaczną postępować na własną szkodę.
W klasycznym modelu likwidacji szkód poszkodowany, który kieruje swoje roszczenia do ubezpieczyciela sprawcy, bardzo często traktowany jest jako generator kosztów. Czy BLS pozwoli to zmienić? Ubezpieczeni, którzy licznie wypowiadają się na forach internetowych, sceptycznie podchodzą do nowych możliwości. Podkreślają, że ubezpieczyciele zaniżają wypłacane odszkodowanie, potrącając je z uwagi na wiek auta albo nie pokrywają kosztów wynajmu auta zastępczego, więc nie ma znaczenia, która firma wypłaca pieniądze za stłuczkę.
Ponadto koncepcja bezpośredniej likwidacji szkód spotyka się z krytyką niewielkich towarzystw ubezpieczeń. Według nich zmiany przyniosą korzyści jedynie największym ubezpieczycielom, ponieważ te są w stanie wyłożyć więcej środków finansowych na poczet likwidacji szkód swoich klientów. Małe zakłady mogą mieć trudności w wypłacaniu należności za koszty likwidacji szkód przeprowadzonych za pośrednictwem konkurencji. To z kolei może doprowadzić do ich upadku, a w konsekwencji zmniejszenia konkurencji na rynku, co w efekcie finalnym nieuchronnie doprowadzi do wzrostu cen składek ubezpieczeniowych.
W tym stanie rzeczy nie dziwi, że InterRisk oraz Compensa wystąpiły do Ministerstwa Finansów, celem zbadania, czy PZU, które samodzielnie wprowadził BLS, postępuje zgodnie z przepisem art. 3 ust. 7 Ustawy z dnia 22 maja 2003 roku o działalności ubezpieczeniowej. Wystąpienie zostało ponadto poszerzone o kwestie konsekwencji prawno-podatkowych świadczeń wypłacanych poszkodowanym przez firmę, która nie jest stroną umowy. Zasadne jest bowiem pytanie, czy poprzez bezpośrednią likwidację szkód PZU nie wykonuje działalności innej niż ubezpieczeniowa. Ministerstwo Finansów ustali, czy charakter świadczeń wypłacanych przez towarzystwo ubezpieczeniowe można zakwalifikować jako odszkodowanie. Jeśli interpretacja będzie negatywna, to kierowcy zostaną zobligowani do uiszczenia podatku od otrzymanych pieniędzy.
Oczywiście zmiana modelu likwidacji szkód nie jest bezinteresownym ukłonem w stronę ubezpieczonych. Dotychczas zakłady ubezpieczeń w obawie przed silną konkurencją nie mogły sobie pozwolić na podwyżki w komunikacyjnym ubezpieczeniu OC. Wprowadzenie BLS ma to zmienić. Wzrost cen polis doprowadzi jednak do wzrostu liczby pojazdów bez OC. Kierowcy, mimo obowiązku, coraz częściej będą rezygnować z ubezpieczenia.
Próbując odpowiedzieć na pytanie postawione w tytule publikacji, zważyć należy na obie strony medalu, jakie posiada wprowadzany właśnie system bezpośredniej likwidacji szkód w modelu ryczałtowym. Niewątpliwie niesie on kilka korzyści dla klienta, takich jak zwolnienie go z obowiązku ustalania ubezpieczyciela sprawcy szkody (jest kompleksowo obsługiwany przez własnego ubezpieczyciela), przyśpieszenie procesu likwidacji szkody i zmniejszenie ilości spraw trafiających na wokandę. Zachwyty nad BLS są jednak przesadzone, bo pomijają wrażliwe zagadnienia. Czy, a raczej jak znacznie, wzrosną ceny polis? Czy dojdzie do zabetonowania obecnego układu sił na rynku polis komunikacyjnych w myśl zasady „duży może więcej”, jak obawiają się tego mali ubezpieczyciele? I przede wszystkim, czy wzrost cen polis nie spowoduje, że na polskich drogach pojawi coraz więcej kierowców naruszających obowiązek posiadania komunikacyjnego ubezpieczenia OC? Niestety, na wszystkie te pytania należy najpewniej odpowiedzieć twierdząco, a tym samym nie sposób bezkrytycznie przyjąć argumentacji dużych zakładów ubezpieczeń, twierdzących że BLS to dla klientów same zalety. Temat jest bardziej skomplikowany i, jak zwykle zostanie definitywnie rozstrzygnięty dopiero przez praktykę. My, kierowcy i zarazem klienci ubezpieczycieli, możemy mieć jedynie nadzieję, że bilans zysków przysłoni straty.