- Reklama -
czwartek, 21 listopada 2024
- Reklama -
Więcej
    Strona głównaMajątek i pieniądzeBłąd diagnostyczny ratowników medycznych

    Błąd diagnostyczny ratowników medycznych

    W godzinach nocnych dyspozytor medyczny działu pomocy doraźnej szpitala odebrał wezwanie do udzielenia pomocy panu Adamowi J. Pan Adam został znaleziony przez patrol policji w okolicach dyskoteki. Funkcjonariusze policji, zaniepokojeni stanem zdrowia pana J. (leżał półprzytomny, z wyraźnym odruchem wymiotnym), zdecydowali o wezwaniu pogotowia ratunkowego. Dyspozytor szpitala odebrał  zgłoszenie i zadysponował wyjazd zespołu ratownictwa medycznego.

    Ratownicy medyczni przybyli na miejsce i w karcie medycznych czynności ratunkowych odnotowali miedzy innymi,  że u pana Adama nie wystąpiły żadne niepożądane objawy, takie jak wstrząs, drgawki, biegunka, krwawienie czy wymioty. Zdiagnozowano natomiast u pacjenta uraz nosa, który zakwalifikowano jako stłuczenie.

    Odnotowano ponadto, że z jamy ustnej pana Adama wyczuwalna jest woń alkoholu. Ta okoliczność znalazła potwierdzenie w relacji kolegi pana J., który wskazał, że w istocie, spożywał on tego wieczoru alkohol.

     

    Bez wykonania żadnych badań, tylko na podstawie stwierdzonego zapachu alkoholu i relacji kolegi pana J., ratownicy medyczni stwierdzili, że stan pacjenta jest skutkiem wyłącznie stanu upojenia alkoholowego, a doznany uraz nosa ma charakter powierzchowny. W karcie medycznych czynności ratunkowych wpisano więc jednostki chorobowe oznaczone w Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych ICD-10 symbolami T.51 (efekt toksyczny alkoholu) i S.00 (powierzchowny uraz głowy). Wobec powyższego, ratownicy odstąpili od przewiezienia pana Adama do szpitalnego oddziału ratunkowego, celem przeprowadzenia dalszej diagnostyki i przekazali go z powrotem patrolowi policji, który odwiózł go do domu.

    W dniu następnym pan Adam J. skarżył się na ból i zawroty głowy, bolała go twarz, szczególnie w okolicy łuku jarzmowego, miał zasinione prawe oko. Jego stan był na tyle zły, że zaniepokojony ojciec niezwłocznie zawiózł go do izby przyjęć szpitala, ale już nie tego, z którego przybyła w nocy karetka. Badający lekarz postawił diagnozę, że występujące objawy i dolegliwości dają podstawę do rozpoznania wstrząśnienia pnia mózgu, urazu kręgosłupa szyjnego oraz jamy brzusznej, które to urazy powstały na skutek pobicia przez nieznanych sprawców. Lekarz podejrzewał również, że na skutek pobicia doszło do złamania kości jarzmowej. Powyższe obrażenia były bardzo poważne i jednoznacznie kwalifikowały się do leczenia oraz obserwacji w warunkach szpitalnych. Pan Adam wprost z izby przyjęć został przyjęty na oddział chirurgiczny, gdzie przebywał kilka dni.

    Po zakończeniu hospitalizacji, pan J. udał się do poradni laryngologicznej, gdzie lekarz ostatecznie rozpoznał u pacjenta złamanie okolicy jarzmowo-oczodołowej czaszki, w związku z czym w trybie pilnym skierował pana Adama do szpitala, na oddział chirurgii szczękowej, celem podjęcia stosownego leczenia.

    Pan Adam J. po raz drugi został przyjęty do szpitala, gdzie wykonano repozycję kości jarzmowej. W historii choroby z leczenia szpitalnego zabieg, któremu został poddany pan Adam, zaliczono do „dużych zabiegów szczękowo-twarzowych o charakterze ratującym życie”. Pan J. pozostawał pod opieką poradni chirurgii szczękowo-twarzowej aż do chwili pełnego wygojenia się rany pooperacyjnej.

    Stan zdrowia pana Adama, który zdaniem ratowników medycznych był wynikiem upojenia alkoholowego oraz powierzchownego urazu nosa, w istocie wynikał z urazów, które stały się jego udziałem na skutek pobicia przez nieznanych sprawców. Obrażenia te, pozostawione bez specjalistycznego zaopatrzenia, realnie zagrażały życiu i zdrowiu pana J. Zbagatelizowanie objawów i tylko powierzchowne zbadanie pacjenta poskutkowało pochopnym przypisaniem występowania dolegliwości temu, że wcześniej tego wieczora spożywał on alkohol. Doszło do poważnego zaniedbania po stronie personelu zespołu ratownictwa medycznego, co naraziło pana Adama na utratę zdrowia, a nawet życia.
    Pan Adam skontaktował się z firmą Medicalex w Gdańsku, należącą do Grupy Doradczej Prawno-Medycznej, która zajmuje się dochodzeniem odszkodowań dla osób poszkodowanych. Medicalex wystąpił z roszczeniem do PZU S.A., ponieważ ten ubezpieczyciel zawarł umowę ubezpieczenia ze szpitalem, którego ratownicy medyczni nie dołożyli należytej staranności podczas wykonywania czynności ratunkowych.

    Pamiętaj:     Ubezpieczenie OC podmiotu wykonującego działalność leczniczą obejmuje wszystkie szkody będące następstwem udzielania świadczeń zdrowotnych albo niezgodnego z prawem zaniechania udzielania świadczeń zdrowotnych.
    Podstawa prawna:    Rozporządzenie Ministra Finansów z dnia 22 grudnia 2011 roku w sprawie obowiązkowego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej podmiotu wykonującego działalność leczniczą

    Zakład ubezpieczeń już na etapie przedsądowym uznał swoją odpowiedzialność gwarancyjną. Błędy ratowników medycznych, zarzucane przez prawników Medicalex, zostały potwierdzone w opinii medycznej wykonanej na zlecenie ubezpieczyciela.

    Zastrzeżenia budzi jedynie wysokość przyznanej przez ubezpieczyciela kwoty, która ma zadośćuczynić cierpieniu i krzywdzie powstałej na skutek błędu medycznego szpitala. PZU S.A przyznał bowiem kwotę… 3.tys. złotych. Tak znikoma suma nie mogła zostać zaakceptowana ani przez samego poszkodowanego, ani przez doradców odszkodowawczych z Medicalex.

    Jedyną możliwością dochodzenia dalszych roszczeń odszkodowawczych jest wystąpienie na drogę postępowania sądowego. W niniejszej sprawie tylko prawomocny wyrok sądu, przyznający panu Adamowi J. słuszną i odpowiednią kwotę zadośćuczynienia, będzie gwarancją pełnego zrekompensowania przeżytej krzywdy i narażenia pacjenta na utratę zdrowia.

    Grupa Doradcza Prawno-Medyczna

    POWIĄZANE ARTYKUŁY
    - Reklama -

    NAJPOPULARNIEJSZE