Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z 6 grudnia 2012 r., sygn. II FSK 709/11 podtrzymał stanowisko fiskusa i wskazał, że do przychodów osób, które są zatrudnione na kontraktach menedżerskich należy zaliczyć także świadczenia otrzymane w celu realizacji powierzonych zadań, czyli np. samochód, komputer czy telefon. Chodzi w tym przypadku o środki powierzone i wykorzystywane nie w ramach potrzeb własnych menedżera, lecz właśnie do celów służbowych, które powodują po jego stronie „przysporzenie majątkowe” i należy w takiej sytuacji zapłacić podatek.
Poważne wątpliwości wobec wyroku NSA
Taka wykładnia wzbudziła jednak znaczne wątpliwości i została szeroko skrytykowana przez specjalistów. Przychody uzyskane w ramach kontraktów menedżerskich są zaliczane do przychodów z działalności wykonywanej osobiście, a nie z działalności gospodarczej. Jest to bardzo istotne, gdyż dla tych dwóch źródeł ustawa przewiduje odrębne definicje przychodów (z wykładnią dokonaną przez NSA można byłoby się zgodzić, gdyby takie świadczenia mieściły się w źródle przychodu, jakim jest działalność gospodarcza). Co ważne, definicja przychodów uzyskanych z kontraktów menedżerskich odnosi się także do umów zlecenia, o dzieło, a także umów o pracę – są to „otrzymane lub postawione do dyspozycji podatnika w roku kalendarzowym pieniądze i wartości pieniężne oraz wartość otrzymanych świadczeń w naturze i innych nieodpłatnych świadczeń”. Jeżeli więc, zdaniem NSA, przepis ten należy rozumieć, w ten sposób, że do przychodu, którym są otrzymane świadczenia w naturze czy też inne nieodpłatne świadczenia, należy zaliczyć także te, które są potrzebne do wykonania przyjętych prac, to okazuje się, że osoba, która podjęła się np. wykonania usługi transportu, korzystając z samochodu zleceniodawcy uzyskuje z tego tytułu korzyść materialną i powinna rozliczyć się z fiskusem. Niewykluczone, że te same zasady mogłyby zostać odniesione nawet do pracowników, chociaż w tym przypadku być może przed taką interpretacją ochronę dałyby przepisy prawa pracy, które wymagają od pracodawcy odpowiedniego przygotowania miejsca pracy.
Groźba masowych zaległości podatkowych
Co więc mogłoby oznaczać utrwalenie się takiej wykładni? Masowe zaległości podatkowe, odsetki i … postępowania karne skarbowe. Gdyby bowiem taki kierunek wykładni utrwalił się w orzecznictwie, a fiskus dodatkowo podjąłby „wyzwanie” i z niej skorzystał, skutki mogłyby być fatalne. Trzeba zwrócić uwagę, że przepisy w tym zakresie nie zmieniły się od kilku lat, co oznacza, że fiskus mógłby przeprowadzić kontrolę (pamiętajmy, że ma na to 5 lat, licząc od końca roku, w którym upłynął termin płatności podatku) prawidłowości rozliczenia podatku dochodowego i stwierdzić, że został on zaniżony, gdyż nie zostały uwzględnione wszystkie „wartości otrzymanych świadczeń w naturze i innych nieodpłatnych świadczeń” – czyli np. komputer lub samochód wykorzystywany do realizacji obowiązków wynikających z umowy.
MF wraca do głosu rozsądku
Ministerstwo Finansów jednoznacznie wskazało jednak ostatnio, że „trudno zgodzić się z interpretacją, zgodnie z którą korzystanie przez menedżera zatrudnionego na kontrakcie w danej firmie i korzystającego ze sprzętu tej firmy skutkuje powstaniem przychodu dla menedżera. Wydaje się, że taka interpretacja kłóci się z istotą umowy o zarządzanie przedsiębiorstwem (kontrakt menedżerski)". W swoim oświadczeniu, opublikowanym w „Gazecie Wyborczej”, ministerstwo jednocześnie podkreśliło pogląd, zgodnie z którym: „nie można w takim przypadku przypisać menedżerowi przysporzenia powodującego powstanie przychodu. Dopiero w sytuacji, w której sprzęt należący do firmy byłby wykorzystywany przez menedżera dla celów osobistych, można mówić o nieodpłatnym świadczeniu na jego rzecz i powstaniu przysporzenia w jego majątku podlegającego opodatkowaniu podatkiem dochodowym od osób fizycznych".
Najbezpieczniej z interpretację indywidualną?
Trzeba jednak pamiętać, że takie oświadczenie nie ma mocy wiążącej, choć jest bez wątpienia istotnym sygnałem dla organów podatkowych niższego szczebla, w którą stronę powinny iść ich wykładnie. Nie oznacza to jednak, że w konkretnej sprawie nie może być wyrażony odmienny pogląd, który zostanie uzasadniony okolicznościami stanu faktycznego. Podobnie rzecz wygląda, jeśli chodzi o wyrok NSA – orzecznictwo sądów w sprawach podatkowych, w szczególności NSA, odgrywa znaczącą rolę w poszukiwaniu właściwego sposobu interpretacji przepisów podatkowych (choć ich moc wiążąca jest tylko w konkretnej sprawie) i niej jest ono w żaden sposób związane stanowiskiem Ministerstwa Finansów.
Co więc może zrobić podatnik, by bezpiecznie rozliczyć się z fiskusem? Pozostają w zasadzie dwie drogi – wystąpienie z wnioskiem o wydanie interpretacji indywidualnej lub ogólnej. W przypadku interpretacji ogólnej jej wydanie jest jednak uzależnione od zaistnienia niejednolitego stosowania przepisów prawa podatkowego w decyzjach, postanowieniach oraz interpretacjach indywidualnych, wydanych przez organy podatkowe oraz organy kontroli skarbowej w takich samych stanach faktycznych lub zdarzeniach przyszłych, oraz w takich samych stanach prawnych. Oznacza to, że gdy fiskus rozstrzyga jednak jednomyślnie, a rozbieżności pojawiają się na etapie orzecznictwa sądowego, to tą drogą nie uda się nic osiągnąć. W takiej sytuacji pozostaje już tylko złożenie wniosku o interpretację indywidualną.
Można oczywiście poczekać i zobaczyć, w którą stronę pójdą kolejne interpretacje organów podatkowych czy też wyroki sądów administracyjnych. Po oświadczeniu resortu finansów, szanse na pozytywne rozstrzygnięcia, przynajmniej przez organy podatkowe, są znaczne.
Katarzyna Rola-Stężycka, Tax Care