– Nie możemy mówić o exodusie, natomiast firmy zagraniczne, które w Polsce kupowały koncesje parę lat temu, mają parę innych pomysłów na życie – tak Andrzej Sikora komentuje informacje o rezygnacji amerykańskich koncernów z poszukiwania gazu łupkowego w Polsce.
Minister środowiska stwierdził wygaśnięcie koncesji udzielonych na rzecz ExxonMobil Exploration (4 koncesje) and Production Poland (3 koncesje) oraz Lane Resources Poland (1 koncesja). Jak informuje Grzegorz Zygan z resortu środowiska, koncesje, którymi dysponował ExxonMobil, nie trafiły do innych podmiotów. Według stanu na 1 kwietnia tego roku w rękach ExxonMobil Exploration and Production Poland jest jeszcze 1 koncesja. Łącznie resort środowiska wydał 109 koncesji na poszukiwanie i rozpoznawanie złóż ropy naftowej i gazu ziemnego – konwencjonalnych i niekonwencjonalnych (shale gas).
Konsternację wzbudziło zwłaszcza wycofywanie się z poszukiwań ExxonMobil, największego amerykańskiego koncernu paliwowego.
Andrzej Sikora tłumaczy, że zarządzanie portfelem, czyli ocenianie przez firmy, które inwestycje w danym momencie są najbardziej dla nich perspektywiczne, jest naturalnym zjawiskiem w branży paliwowo-naftowej.
– To nie znaczy, że te koncerny kiedyś tutaj nie wrócą. Jak się okaże, że sytuacja ekonomiczna, podatki, kwestie społeczne, przychylność społeczeństwa będą bardziej sprzyjające, to może to nastąpić. To jest typowa działalność zarządzania swoim portfelem aktywów – uważa Andrzej Sikora.
Tymczasem Polska nadal przygotowuje grunt pod łupkowe inwestycje. Resort środowiska pracuje nad znowelizowaniem m.in. Prawa geologicznego i górniczego. Z kolei kwestie podatkowe znajdują się w gestii Ministerstwa Finansów. Zgodnie z zapowiedziami, „government take”, czyli maksymalne obciążenia dla przedsiębiorców nie przekroczą 40 proc. zysków brutto z produkcji gazu i ropy.
– Inwestorzy kupowali koncesje poszukiwawcze, czyli prace obarczone dużym ryzykiem w momencie, kiedy nie było praktycznie żadnych podatków. Dzisiaj sytuacja jest taka, że ich w dalszym ciągu nie ma, ale rozgorzała dyskusja, ile to będzie, 40? 60? 20 proc.? Obiecane było, że nie będzie więcej niż 40 proc. Myślę, że w polskim przypadku to za wcześnie na takie dyskusje – uważa prezes ISE.
Ekspert podkreśla, że wysokość podatków nie ma decydującego znaczenia dla inwestorów. Na to, czy pozostaną w danym kraju i rozpoczną wydobywanie surowca na dużą skalę, wpływ ma szereg innych czynników.
– Dopóki nie jesteśmy w stanie określić, jak wielkie są te zasoby, czy ich wydobycie jest ekonomicznie uzasadnione, to mówienie o jakichkolwiek podatkach jest przedwczesne. Natomiast to nie jest kwestia skali podatkowej. Dlatego, że są takie kraje na świecie, który mają 95 proc. podatek od wydobycia, np. Libia za Kaddafiego, a mimo to nikt z tego kraju nie chciał uciekać, bo koszty wydobycia były na tyle niskie, że się wszystkim opłacało ten podatek płacić – przekonuje Andrzej Sikora.
O tym, czy koncerny będą wydobywały niekonwencjonalny gaz, zdecyduje właśnie m.in. koszt jego wydobycia.
– To, co dzisiaj jest opłacalne, wczoraj mogło być kompletnie nieopłacalne. Takim przykładem są złoża węglowodorów w Rumunii. W 2001-2002 roku, kiedy ropa kosztowało 17-18 dolarów, a tam koszt wydobycia był na poziomie 20 dolarów, taka inwestycja była kompletnie nieopłacalna. A mimo to OMV – austriacka firma – podjęła ryzyko bycia tam inwestorem i dzisiaj mają jedno z najlepszych aktywów. Bo ta ropa kosztuje 80-100 dolarów za baryłkę, czyli pięć razy więcej niż koszt wydobycia – przypomina ekspert ISE.
Polski rząd chciał, by od 2015 roku rozpoczęło się komercyjne wydobywanie gazu z łupków. Według opublikowanego w kwietniu 2011 roku raportu Amerykańskiej Agencji ds. Energii, Polska może mieć największe w Europie zasoby tego surowca. Jednak te szacunki nadal nie zostały potwierdzone.