Port w Hamburgu odprawia duże ilość towarów dla Polaków, bo niemieckie procedury celne są dużo prostsze niż polskie. Tamtejsze agencje celne oferują nawet polskojęzyczną obsługę, żeby sprostać zainteresowaniu przewoźników. Teresa Kamińska, prezes Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, przekonuje, że uproszczenie formalności jest konieczne i zyskają na tym wszyscy.
– Tym zainteresowani są wszyscy, również służby celne i rząd. Po to, żebyśmy byli atrakcyjni i otwarci na morze, żeby nasze porty się rozwijały, a przecież na tym nam zależy, musimy się dostosowywać do oczekiwań przedsiębiorców, armatorów, do oczekiwań tych, którzy te towary przewożą i chcą, by one były w jak najkrótszym czasie dostarczane do odbiorcy – podkreśla Teresa Kamińska w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria.
Jednym z połączeń, o które Pomorze zabiega w szczególności, jest bezpośrednia linia z portu w Gdyni do chińskiego Zhuhai. Rozmowy się toczą, lecz w dość powolnym tempie. Ważna jest wspólna strategia obydwu portów, która zachęci armatorów do korzystania z ich usług. Kamińska podkreśla, że to właśnie uproszczone procedury pozwolą wygrać rywalizację z Hamburgiem, bo infrastruktura w polskich portach jest na porównywalnym poziomie.
– Może właśnie przy okazji wypracowywania tych procedur dla współpracy z Chinami, dorobimy się bardzo atrakcyjnych procedur celnych w naszym portach – mówi prezes Pomorskiej SSE.
Podkreśla, że – jak pokazuje przykład Hamburga – nie można braku rozwoju portów tłumaczyć przepisami unijnymi.
Teresa Kamińska dodaje, że przyciągnięcie armatorów do Gdyni to nie tylko zysk dla portu. Wokół znajdują się liczne tereny inwestycyjne, które po ukończeniu autostrady A1 będą dogodnie połączone z resztą kraju. Możliwość budowy centrów logistycznych w pobliżu portu może zachęcić armatorów, bo w połączeniu z szybką drogą skróci czas transportu towarów.
Rozwój portów i gospodarki morskiej, a w ślad za nimi centrów logistycznych, może przyciągnąć też innych inwestorów.
– Za nimi najprawdopodobniej mogą przyjść bezpośrednie inwestycje, dlatego że inwestorzy z różnych krajów przekonają się, że być może transport jest zbyt drogi, dlatego zainwestują tutaj w produkcje. To są klocki domino, ale wszyscy po jednym musimy dołożyć – mówi Teresa Kamińska.