Oczywiście cała ta sprawa mnie bulwersuje, bo jeżeli się okaże w toku prowadzonego postępowania, że faktycznie mamy do czynienia z takimi czynami, to osoby te zasługują na surową karę. Nie mniej jednak kolejny raz bulwersuje mnie kwestia zastosowania tymczasowego aresztowania w sprawie tego rodzaju.
Uważam, że w naszym kraju zbyt często skazuje się ludzi jeszcze przed procesem. Bo jak inaczej nazwać aresztowanie, czyli osadzenie osoby, która nie została jeszcze skazana w areszcie śledczym, który w zasadzie niewiele różni się od więzienia czyli zakładu karnego, w którym skazani odbywają karę pozbawienia wolności. W zasadzie dla osoby, która pierwszy raz jest skazana areszt jest czymś gorszym niż zakład karny, bo nie rozróżnia on w zasadzie skazanych (na tych osadzonych pierwszy raz, od tych wielokrotnie skazanych, czy też tych, którzy są podejrzani o popełnienie najcięższych zbrodni od tych, którzy zostali zatrzymani np. za łapówki). Aresztowane osoby trafiają do kilkuosobowych cel, w których będą „siedzieć” wraz z innymi osadzonymi, często pospolitymi przestępcami, recydywistami. Ponadto niestety najczęściej nie kończy się na 3 miesięcznym areszcie, ale będzie on przedłużany w praktyce do zakończenia postępowania sądowego i wydania wyroku. Zasadniczo zatem areszt może potrwać zgodnie z art. 263 § 3 k.p.c. do dwóch lat, ale w szczególnych okolicznościach może być przedłużany na dalszy okres, który w zasadzie nie jest ograniczony żadnym terminem. Takie przepisy niewątpliwie są niekonstytucyjne, co potwierdził Trybunał Konstytucyjny w wyroku z dnia 20 listopada 2012 roku (w sprawie sygn. akt SK 3/12) orzekając o niezgodności z Konstytucją przepisu art. 263 § 7 k.p.k. w zakresie, w jakim przepis ten nie określa on maksymalnego okresu trwania tymczasowego aresztowania w postępowaniu karnym.
Czyli z jednej strony mamy do czynienia z zasadą domniemania niewinności (zgodnie z art. 42 ust. 3 Konstytucji „Każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu” oraz zgodnie z art. 5 § 1 k.p.k. „Każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu”, a z drugiej strony mamy do czynienia z izolacją w areszcie bez wydania wyroku skazującego. Ustawodawca ograniczył co prawda możliwość stosowania aresztu gdyż tymczasowego aresztu nie stosuje się, gdy jest możliwość zastosowania innego środka zapobiegawczego (np. dozór, poręczenie, zakaz opuszczania kraju). Ponadto zgodnie z art. 258 k.p.k. przesłanką zastosowania tymczasowego aresztowania jest obawa ucieczki lub ukrywania się oskarżonego, albo obawa tzw. mataczenia (nakłaniania do składania fałszywych zeznań albo utrudnianie postępowania karnego).
W zasadzie obawa matactwa (w ocenie oskarżyciela czyli prokuratury) może występować w każdej sprawie, bo przecież prawem oskarżonego jest prawo do obrony, a zatem jeżeli oskarżony korzysta z tego prawa i nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów, nie składa wyjaśnień, to można powiedzieć, że „utrudnia postępowanie karne”. Tylko, że sądy zapominają wyrażając tak chętnie zgodę na areszt, że oskarżonemu zgodnie z art. 74 § 1 k.p.k. przysługuje prawo do obrony „Oskarżony nie ma obowiązku dowodzenia swej niewinności ani obowiązku dostarczania dowodów na swoją niekorzyść”.
Tymczasowy zgodnie z art. 258 § 3 k.p.k. areszt może być zastosowany także w sytuacji zagrożenia wysoką karą (zarzucenie popełnienia zbrodni lub występku zagrożonego karą pozbawienia wolności, której górna granica wynosi co najmniej 8 lat, albo gdy sąd pierwszej instancji skazał go na karę pozbawienia wolności nie niższą niż 3 lata, potrzeba zastosowania tymczasowego aresztowania w celu zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania może być uzasadniona grożącą oskarżonemu surową karą). Sąd także może zastosować ten środek zapobiegawczy „wyjątkowo”, gdy zachodzi uzasadniona obawa, że oskarżony, któremu zarzucono popełnienie zbrodni lub umyślnego występku, popełni przestępstwo przeciwko życiu, zdrowiu lub bezpieczeństwu powszechnemu, a zwłaszcza gdy popełnieniem takiego przestępstwa groził.
Jak widać, areszt może być stosowany bardzo szeroko i w zasadzie w każdym przypadku. Zatem można powiedzieć, że obowiązująca za czasów komunizmu maksyma Andrzeja Wyszyńskiego szefa utworzonego w 1933 roku Biura Prokuratury ZSRR „dajcie mi człowieka a paragraf się znajdzie” jest nadal żywa w treści art. 258 kodeksu postępowania karnego. Oczywiście są kategorie przestępstw, w których tymczasowe aresztowanie winno być stosowane nie tyle w celu prawidłowego zabezpieczenia postępowania karnego ale przede wszystkim w celu odizolowania podejrzanego od społeczeństwa. Chodzi głównie o taki rodzaj przestępstw, które skierowane były na przedmiot ochrony jakim jest życie i zdrowie, czyli np. przestępstwo zabójstwo, ciężkie uszkodzenie ciała, rozbój, czy też przestępstwa o istotnym charakterze z punktu widzenia ochrony obywateli czy państwa (np. terroryzm, szpiegostwo). Również areszt powinien być stosowany w stosunku do tych podejrzanych sprawców przestępstw, którym zarzuca się popełnienie innego przestępstwa (nie tylko ciężkiego) w warunkach recydywy czy działania w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym. Tu szczególny charakter stosowanego środka zapobiegawcze także jest uzasadniony ochroną społeczeństwa.
Nie powinno być jednak tak, że areszt stosowany jest w zasadzie jako podstawowa forma środka zapobiegawczego. Niestety sądy orzekające na wniosek prokuratury areszt także podchodzą do tego środka w sposób automatyczny – przepis dopuszcza, prokurator wnosi o areszt, to sąd orzeka. Tak samo działa przedłużenie aresztu po upływie okresu trzech miesięcy – prokurator wnosi o przedłużenie a sąd przedłuża. A przecież areszt to nie wyrok – podejrzany, a w postępowaniu sądowym oskarżony ma prawo do obrony i co do zasady winien odpowiadać „z wolnej stopy” czyli będąc na wolności. Jak podejrzany ma się przygotowywać do obrony, skoro siedzi w areszcie w którym ma ograniczone możliwości związane z kontaktem z obrońcą, zapoznawania się z aktami sprawy czy z dostępem do publikacji (książkowych lub elektronicznych). Ponadto jest cały szereg przestępstw, w których sądy stosują areszt na wniosek prokuratury, a z punktu widzenia społecznego nie stanowią one przestępstw, tego rodzaju aby sprawca musiał być izolowany przed społeczeństwem jeszcze przed wydaniem wyroku skazującego. Przestępstwami takimi są choćby przestępstwo polegające na wprowadzeniu w błąd instytucji użyteczności publicznej (art. 224a k.k.), a także właśnie przekupstwo, czy mówiąc inaczej łapówkarstwo (art. 228, 229, 230 k.k.). W takich wypadku wystarczającym środkiem zapobiegawczym winny być środki wolnościowe (poręczenie osobiste lub majątkowe, dozór policji czy też zakaz opuszczania kraju).
Zwłaszcza w wypadku „zapewnienia prawidłowego toku postępowania” winny być szeroko stosowane poręczenia majątkowe czyli tzw. kaucje. W systemie anglosaskim kaucje mają powszechne zastosowanie (co często widzimy w filmach, jak osoba podejrzana o popełnienie przestępstwa wychodzi z izby zatrzymań, po 48 godzinach gdy sąd orzekł kaucję i została ona wpłacona) i spełniają rolę zarówno prewencyjną jak i zapobiegającą przed ucieczką lub ukrywaniem się sprawcy. Wysokość kaucji winna być orzekana przez sąd (na wniosek prokuratora), której wysokość jest ustala w stosunku do osoby podejrzanej tak aby zapewnić prawidłowy tok postępowania, czyli z jednej strony stawiania się podejrzanego na wezwanie sądu lub prokuratora, a z drugiej zapobiega też ucieczce lub ukrywaniu się. Kaucja taka nie może być niska aby miała swój odpowiedni charakter.
Odnosząc się zatem do sprawy korupcji w PZPS uważam, że brak jest racjonalnych podstaw (w każdym razie prokuratura o nich nie mówi), dla których podejrzanych w tym postępowaniu aresztowano (osoby te przecież mają prawo do dowodzenia swojej niewinności i póki co są uznawani przez prawo za niewinnych, do czasu gdy wina ta im nie zostanie udowodniona), tym bardziej że jak słyszymy w mediach – prokurator ma niezbite dowody na ich winę. Tym samym do czasu ich skazania prawomocnym wyrokiem sądu, osoby te winne być "na wolności" i bronić siebie w procesie, który został im wytoczony.
Prokuratura oraz sądy winny zmienić tok postępowania i nie traktować podejrzanego jak skazanego, zanim nie zapadnie wyrok skazujący, bo już nie raz się okazywało, że osoba podejrzana była niewinna.
Jarosław Olejarz
Radca prawny