Gdy okazuje się, że zgubiłeś kluczyk, został on skradziony, a może po prostu najzwyczajniej w świecie nie masz zielonego pojęcia co mogło się z nim stać i przez to odmówiono Tobie odszkodowania. Jest szansa i dla Ciebie! Chcecie wiedzieć jaka? przeczytaj poniżej.
Sprawa jakich wiele miała początek w listopadzie 2011 r., kiedy to okazało się, że na posesji należącej do powoda doszło do włamania, w wyniku którego skradziony został samochód. Wszystko wydaje się być proste, jednakże jak się okazało w wyniku pierwszego włamania, które miało miejsce w dniu 1 listopada 2011 r. skradziono m.in. zapasowe kluczyki do wspomnianego pojazdu, o czym powód dowiedział się dopiero po kradzieży samochodu.
Poszkodowany natychmiast zawiadomił policję. Samochodu jednak nie odnaleziono. Wszczęte dochodzenie zostało umorzone. Powód zgłosił szkodę firmie, w której wykupił autocasco, przekazując jeden kluczyk do samochodu. Ostatecznie ubezpieczyciel odmówił wypłaty odszkodowania. Stwierdził, że właściciel samochodu zaniedbał ciążący na nim obowiązek odpowiedniego zabezpieczenia pojazdu, ponieważ przez okres trzech tygodni nie sprawdził czy kluczyki znajdują się w etui. W tej sytuacji powód wystąpił z pozwem do sądu, domagając się wypłaty odszkodowania z autocasco za szkodę polegającą na kradzieży samochodu. Całe szczęście Sąd przyznał mu rację.
Zdaniem sądu w tych konkretnych okolicznościach nie można zarzucić rażącego niedbalstwa w naruszeniu obowiązków wynikających z ogólnych warunków umowy, w tym obowiązku przekazania wszystkich sterowników pojazdu. Bowiem nie można uznać, że poprzez zaniechanie sprawdzenia, czy podczas włamania nie zostały skradzione zapasowe kluczyki do pojazdu objętego ubezpieczeniem, naruszył elementarne zasady postępowania, w związku z czym nie można mu przypisać rażącego niedbalstwa. Podczas włamania biuro zostało splądrowane, co wiązało się z koniecznością posprzątania i uporządkowania rozrzuconych rzeczy, a w takich okolicznościach nietrudno przeoczyć, że zginęły zapasowe kluczyki do auta, tym bardziej, że etui w którym były one przechowywane, nie wyglądało na naruszone.
Jednocześnie sąd przypomniał, że rażące niedbalstwo to coś więcej niż brak zachowania zwykłej staranności w działaniu. Wykładnia tego pojęcia powinna uwzględniać kwalifikowaną postać braku zwykłej lub podwyższonej staranności w przewidywaniu skutków działania. Chodzi tu o zachowanie, które graniczy z umyślnością.
Sąd podzielił stanowisko powoda i uznał, że z uwagi na fakt, iż jego zaniedbanie nie nosiło znamion rażącego niedbalstwa, ubezpieczyciel nie miał podstaw do odmowy zapłaty świadczenia ubezpieczeniowego.
Zapytacie co zrobił w tej sytuacji ubezpieczyciel? Nie wniósł apelacji.
A zatem zgodził się z tym rozstrzygnięciem.
Pamiętaj warto walczyć o swoje.