Biznes windykacyjny jest z pewnością ciekawym zajęciem, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę fakt rentowności takiego zajęcia – cena za wyegzekwowane roszczenie jednej osoby to nawet 7% wartości dochodzonego zobowiązania. Tym samym im większy dług, tym większy zysk dla firmy windykacyjnej.
Jeśli otrzymamy pismo wzywające nas do uregulowania długu, co do którego mamy pewność, że nie istnieje – bo został spłacony w całości dużo wcześniej lub w ogóle nie został zaciągnięty, nie wpadajmy w panikę i nie regulujmy rzekomej należności. Wdawanie się w jakiekolwiek dyskusje z przedstawicielami firmy nie przyniosą niczego dobrego, ponieważ każde przedsiębiorstwo tego typu dąży do ściągnięcia pieniędzy, a nie wyjaśnienia istoty rzekomego zobowiązania. Oczywiście jeśli jesteśmy zobowiązani wobec wierzyciela do zapłaty zaległości, to musimy zrealizować naszą powinność i zapłacić wymaganą prawnie kwotę – pamiętajmy przy tym o potwierdzeniu wykonania zobowiązania, tak aby w przyszłości wierzyciel nie dochodził ponownie zapłaconych już raz pieniędzy.
Wróćmy jednak do sytuacji, w której bezwzględnie wiemy, że dłużnikami nie jesteśmy. Firmy windykacyjne będą nas straszyły postępowaniem sądowym, a także wpisaniem na krajową listę dłużników. Pamiętajmy, że nie mają prawa tego zrobić, ponieważ jakikolwiek wpis wymaga posiadania prawomocnego wyroku sądowego. Jeżeli jednak firma będzie nieugięta i postanowi skierować sprawę na drogę sądową, to jest zobowiązana do wykazania istniejącego zobowiązania i wymagalności rzekomego długu – co w przypadku nieprawdziwości roszczenia będzie oczywiście niewykonalne. Tym samym każdy rzekomy dłużnik obroni się bez problemu w sądzie, bowiem nie będzie musiał nic wykazywać na swoją obronę. Pamiętajmy, że dowodzi tylko ten, kto coś twierdzi. W praktyce firmy windykacyjne nie występują na drogę sądową, bo jest to dla nich nieopłacalne – szczególnie, gdy są świadomi braku rzekomego długu.
W praktyce firmy windykacyjne mogą stosować fortel polegający na wezwaniu do zapłaty niewielkich kwot pieniężnych, rzędu 200 czy 300 zł, przy jednoczesnym „zastraszeniu” drogą sądową. Nie dajmy się nabrać na taką sytuację i po prostu zostawmy wezwanie bez odpowiedzi (chyba, że rzeczywiście zalegamy komuś z zapłata – wówczas lepiej uregulujmy nasze zobowiązanie).
Czasami wierzyciele korzystają z usług firm windykacyjnych w stosunku do przedawnionych zobowiązań. Tym samym jeśli otrzymamy sądowy nakaz zapłaty określonej kwoty, co do której wiemy, że termin jej wymagalności (płatności) jest już przedawniony, podnieśmy zarzut przedawnienia roszczenia. Mamy na to aż 2 tygodnie od momentu doręczenia nakazu zapłaty.
Dla przypomnienia- zgodnie z treścią art. 118-120 Kodeksu cywilnego, jeżeli przepis szczególny nie stanowi inaczej, termin przedawnienia wynosi lat dziesięć, a dla roszczeń o świadczenia okresowe oraz roszczeń związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej – trzy lata. Terminy przedawnienia nie mogą być skracane ani przedłużane przez czynność prawną. Bieg przedawnienia rozpoczyna się od dnia, w którym roszczenie stało się wymagalne. Jeżeli wymagalność roszczenia zależy od podjęcia określonej czynności przez uprawnionego, bieg terminu rozpoczyna się od dnia, w którym roszczenie stałoby się wymagalne, gdyby uprawniony podjął czynność w najwcześniej możliwym terminie.
Jeżeli firma windykacyjna nie chce odpuścić i nęka nas wezwaniami do zapłaty – obojętnie czy przybierają one formę pisemną czy telefoniczną, jedynym słusznym rozwiązaniem jest skierowanie sprawy na drogę postępowania sądowego. W tym celu składamy pozew o naruszenie dóbr osobistych na podstawie art. 23 KC.