Finansowanie jakiejkolwiek aplikacji korporacyjnej (prócz aplikacji ogólnej, bo ta do korporacyjnej nie należy) jest w zasadzie obowiązkiem każdego aplikanta. Owszem istnieją przepisy pozwalające na zwolnienie aplikanta z konieczności uiszczania opłaty szkoleniowej, zarówno w części jak i w całości, jednak w praktyce te regulacje są martwe. Władze korporacyjne nie chcą zwalniać aplikantów z opłat, ponieważ w takiej sytuacji musiałyby same ponosić koszty szkolenia.
Opłata za aplikację nie należy do najmniejszych – oscyluje wokół kwoty 5000 zł za jeden rok szkoleniowy (przy czym pamiętajmy, że szkolenie trwa zasadniczo 3 lata – z pewnymi wyjątkami). Dodatkowo aplikanci muszą pamiętać o uiszczaniu składek samorządowych, z racji przynależności do konkretnej korporacji prawniczej – ich wysokości jest różna w zależności od konkretnego miasta, uiszcza się ją jednak co miesiąc. Wszystko to powoduje, że aplikacje korporacyjne nie dość, że nie należą do najłatwiejszych, to nie są także tanie. Dodajmy również, że wnoszone opłaty nie są aplikantom w żaden sposób zwracane, nawet jeśli nie uda im się pozytywnie przebrnąć przez całe szkolenie i zostaną skreśleni z listy aplikantów. Dotyczy to także opłat uiszczanych za egzaminy wstępny oraz zawodowy – bez względu na ich wynik, raz wniesiona opłata nie wraca już do nadawcy.
Część aplikantów walczy jednak z systemem i próbuje odzyskać włożone, bądź co bądź w swoją edukację, pieniądze. Taką szansę mają jednak tylko te osoby, które dotrą do celu swojej kariery i zostaną wpisane na listę radców prawnych, adwokatów, notariuszy, czy komorników. Otwierając własną kancelarię wrzucają w koszty wszelkie opłaty poniesione z tytułu kilkuletniego kształcenia i zdawania egzaminów. Jak się okazuje nie jest to do końca trafiony pomysł, przynajmniej w niektórych częściach naszego kraju.
Część sądów administracyjnych przychyla się do stanowiska młodych prawników twierdząc, że koszty szkolenia w istocie mogą być odliczane i tym samym pomniejszą przychód prowadzonej kancelarii. W ostateczności bez odbytej aplikacji, kancelaria w ogóle by nie powstała. Inne sądy twierdzą coś przeciwnego – szkolenie zawodowe (nawet najdroższe i najdoskonalsze) w żaden sposób nie mogą pomniejszyć przychodów podatkowych przyszłej kancelarii, w związku z tym nie można ich odliczać (i zaoszczędzić na podatkach). Dla przykładu wg WSA w Rzeszowie, wydatki na aplikację – zgodnie z jedną z nich – wiążą się z osobistym rozwojem młodego prawnika, który w przyszłości albo założy kancelarię i będzie osiągał przychody z działalności gospodarczej, albo nie. Jeśli się na to zdecyduje, to nie powód, żeby wydatek na osobisty rozwój pomniejszał koszt działalności (por. wyrok WSA w Rzeszowie z 19 listopada 2013 r. sygn. akt I SA/Rz 886/13).
Tak naprawdę odpowiedzi na pytanie czy koszty szkolenia zawodowego młodego prawnika mogą być wrzucane w koszty przyszłej kancelarii nie można udzielić. Sądy są niestety podzielone w tej kwestii, a to oznacza, że potrzebne byłoby jednolite stanowisko, chociażby Naczelnego Sądu Administracyjnego. Póki go nie będzie młodzi prawnicy walczący z organami podatkowymi będą uzależnieni od tego w jakiej części kraju mieszkają – jeśli im się poszczęści i trafią na sąd, który podziela ich zdanie, to uda im się odzyskać pieniądze poniesione w związku z odbywaniem aplikacji.