Kontrole ciśnienia w oponach zaleca się wykonywać co miesiąc, ale nie stosuje się do tego ponad połowa kierowców. Według badań zrealizowanych dla Polskiego Związku Przemysłu Oponiarskiego aż 39% z nich sprawdza ciśnienie sporadycznie przy okazji parkowania, 9% tylko przed długą podróżą, a 5% – nigdy. W sytuacjach ekstremalnych konsekwencje mogą być tragiczne – źle napompowane opony zmniejszają przyczepność i skuteczność hamowania, grożą eksplozją i wypadkiem.
Ciśnienie pod kontrolą
Informację o wartości ciśnienia, która jest najbardziej wskazana dla danego modelu auta, można znaleźć na tabliczce znamionowej w samochodzie. Znajduje się ona na klapce wlewu paliwa lub na wewnętrznej stronie drzwi kierowcy. Natomiast rzeczywisty poziom ciśnienia w oponach można kontrolować za pomocą kompresora na stacji benzynowej.
Stan opon ma na tyle duży wpływ na bezpieczeństwo jazdy, że regularna ich kontrola powinna być obowiązkiem każdego kierowcy. – Osoby zarządzające flotą pojazdów powinny pracować nad wypracowaniem wśród kierowców odpowiednich nawyków związanych z użytkowaniem aut służbowych. Należy do nich właśnie nadzór ciśnienia w oponach – mówi Małgorzata Słodownik z firmy Neptis S.A., dostawcy monitoringu Flotis. – Ważna jest też świadomość, że obie skrajności wyrządzają szkody: zarówno za niskie, jak i zbyt wysokie ciśnienie w oponach osłabia ich trwałość i zwiększa ryzyko wypadku.
Nadchodzą unijne zmiany
Producenci aut coraz częściej wyposażają nowe modele w czujniki, które dokonują pomiarów i alarmują o spadkach ciśnienia w oponach. Czułość urządzeń, a co za tym idzie – dokładność pomiarów – zależy od jakości użytych rozwiązań. Czujniki montowane w autach z wyższej półki są zaawansowane. Systemy monitorowania ciśnienia opon (TPMS) nie są jeszcze w Polsce powszechnie stosowane, ale bieżący rok przyniesie zmiany w tym zakresie. W listopadzie 2014 roku mają zostać wprowadzone nowe wymogi unijne dotyczące rejestracji aut. Wyposażenie nowych samochodów w czujniki ciśnienia w oponach stanie się wtedy obowiązkowe.