Od 1 stycznia 2014 r. doręczaniem listów z sądów zajmuje się Polska Grupa Pocztowa. W praktyce wszelkie przesyłki dostarczane są do rąk adresata przez kurierów, a nie przez listonoszy, tak jak było do tej pory. Jednocześnie nieodebranie listu skutkuje pozostawieniem awiza w skrzynce, problem w tym że odbiór takiej przesyłki nie jest już możliwy w placówce pocztowej, lecz w kioskach RUCH, awizomatach (urządzeniach podobnych do paczkomatów grupy InPost), czy w specjalnie wyznaczonych placówkach PGP. O ile mieszkańcy dużych miast poradzą sobie jakoś z odbiorem listu (choć problemy tez występują), o tyle w małych miejscowościach wiąże się to nierzadko z koniecznością kilkukilometrowej podróży (placówki PGP czy kioski RUCH nie funkcjonują na wsiach).
Niezależnie od powyższego, Poczta Polska nie zgadza się na to, aby PGP było oficjalnym i jedynym doręczycielem listów sądowych w kraju przez najbliższe dwa lata (przetarg gwarantuje bowiem wyłączność na tego typu usługi w 2014 i 2015 r., później będzie organizowany kolejny konkurs). Jak pisaliśmy wcześniej, sprawa trafiła do Krajowej Izby Odwoławczej, która jednak nie podzieliła zdania Poczty Polskiej i zorganizowanego przetargu nie unieważniła. W związku z tym sprawa trafiła przed oblicze sądu. Dla przypomnienia – w uzasadnieniu złożonej skargi podniesiono, iż przez wiele lat to właśnie Poczta Polska była jedynym doręczycielem przesyłek sądowych w kraju, co w związku z tym oznacza, że ma należyte doświadczenie w obsłudze tego typu listów, a jej pracownicy wiedzą jak postępować z adresatami. PGP takiego doświadczenia podobno nie ma.
Jak można było się domyślić, nowy operator odpiera wszelkie zarzuty stawiane przez Pocztę Polską. Dodatkowo zaczyna stosować politykę swojego konkurenta – zarzuca mu niedopełnienie obowiązków doręczyciela sądowego w listopadzie i grudniu 2013 r. (czyli wtedy, gdy wynik przetargu był już ostateczny). Wg PGP Poczta Polska zarzuciła wykonywanie swoich obowiązków w powyższych zakresie, stąd też wszelkie niedociągnięcia ze strony nowego operatora są wynikiem jej działań (PGP musi bowiem naprawić całą sytuację jeszcze z ubiegłego roku). Poczta Polska nie zgadza się z tymi twierdzeniami, choć PGP ma ponoć udokumentowane przypadki braku dostarczania zwrotnych potwierdzeń odbioru nadawcom. Na skutek takiego zachowania sądy musiały poodraczać wiele rozpraw. Oczywiście najgorzej na tym wszystkim wyszły strony i uczestnicy toczących się postępowań – zamiast przyspieszyć całą procedurę (która i tak jest jedną z najdłuższych i najbardziej sformalizowanych w Europie), rozciągnięto ją dodatkowo w czasie.
W odpowiedzi na stawiane zarzuty Poczta Polska zaznacza, że PGP stara się odwrócić uwagę od mnożących się rzekomo problemów w doręczaniu przesyłek sądowych (brak awiz, nieterminowe doręczanie, kłopot z lokalizacją placówek nowego operatora) – stąd też oczernianie byłego operatora sądowego. PGP twierdzi z kolei, że tego typu argumenty są niczym nieuzasadnione, bowiem wywiązuje się ze swoich obowiązków należycie, a listy są doręczone zgodnie z obowiązującymi przepisami. Podkreśla także, że skuteczność w omawianych doręczeniach jest wyższa, niż za czasów Poczty Polskiej.
Sprawa cywilna nie jest jednak jedyną w tym temacie. Stary i nowy doręczyciel składają na siebie wzajemne pozwy, nasyłają kontrole. Konflikt zamiast dążyć do rozwiązania, po prostu się zaostrza. Oliwy do ognia dolało także zgłoszenie do prokuratury – Poczta Polska zarzuca PGP złożenie nierzetelnego oświadczenia w toku prowadzonego przetargu, że ma możliwości wypełnienia wszystkich żądanych warunków.