Drogie ogrzewanie
Lepiej nie pozwalać sobie na zbyt długi postój z włączonym silnikiem. Zabroniony jest bowiem postój na terenie zabudowanym, niewynikający
z przepisów ruchu drogowego, trwający więcej niż jedną minutę. Na kierowcę, który się do tego nie dostosuje czeka mandat w wysokości 100 zł. Ale spokojnie, jeżeli włączony silnik ma nam po prostu pomóc w odśnieżeniu auta, to jest to oczywiście uzasadnione. Sytuacja wygląda jednak inaczej jeżeli siedzimy zbyt długo w aucie tylko po to, aby się ogrzać lub oddalamy się od pojazdu. Zgodnie z art. 60 kodeksu drogowego kierowca nie może oddalać się od pojazdu, którego silnik jest w ruchu. Zabrania się również stwarzania uciążliwości związanych z nadmierną emisją dwutlenku węgla oraz hałasem.
Bałwan zamiast auta
Zaśnieżone auto również może przyczynić się do otrzymania mandatu. Zgodnie z art. 66 Ustawy prawo o ruchu drogowym pojazd, który uczestniczy w ruchu ma być tak wyposażony i utrzymany, aby korzystanie z niego nie zagrażało bezpieczeństwu osób nim jadących lub innych uczestników ruchu, nie naruszało porządku ruchu na drodze i nie narażało kogokolwiek na szkodę. Ponadto kierowca musi mieć zapewnione odpowiednie pole widzenia oraz pewne i wygodne posługiwanie się urządzeniami do hamowania, kierowania, sygnalizacji i oświetlenia drogi. – Co prawda nie jest to więc ujęte wprost, że za zaśnieżone auto grozi mandat, niemniej jednak zalegający na samochodzie śnieg może ten przepis naruszać, a za to grozi już kara w wysokości od 20 do 500 zł. – mówi Agnieszka Kaźmierczak, operator systemu Yanosik – Trzeba więc koniecznie zadbać o to, aby szyby nie były zaszronione, reflektory brudne, a dach przykryty śniegiem. Przy hamowaniu istnieje ryzyko nagłego osunięcia się śniegu na przednią szybę, a przy dużych prędkościach może on zostać zwiany na szybę samochodu jadącego za nami – dodaje. Warto też pamiętać o tym, żeby odśnieżyć również tablice rejestracyjne, gdyż za ich zasłanianie można otrzymać mandat w wysokości 100 zł oraz 3 punkty karne.
Z zimówkami czy bez?
Czy za brak opon zimowych również czeka mandat? Póki co korzystanie z opon zimowych w Polsce nie jest wymagane prawnie. Posłowie zastanawiają się jednak nad wprowadzeniem takiego nakazu. Okres nim objęty miałby trwać od 1 listopada do połowy marca, a opony miałyby odznaczać się minimum 4mm grubością bieżnika. Niedostosowanie się do przepisu skutkowałoby 500-złotowym mandatem oraz skierowaniem na przymusowe badania techniczne. Obecnie z racji, iż taki przepis jeszcze nie obowiązuje, opony zimowe zazwyczaj zmieniane są przez kierowców niezależnie od kalendarza, za to zależnie do temperatury – gdy na dobre spada ona poniżej 7 stopni. – Brak zimówek póki co nie zaowocuje więc mandatem, ale trzeba mieć na uwadze fakt, że policja może skontrolować stan opon. Jeżeli grubość bieżnika nie spełni wymogów, czyli będzie mniejsza niż 1,6 mm, kierowca może pożegnać się z dowodem rejestracyjnym i zapłacić karę w wysokości nawet 500 zł – dodaje A. Kaźmierczak
Kulig – zabawa, która może kosztować
Kulig może być świetną zabawą, ale trzeba pamiętać o podstawowej rzeczy – nie może on być organizowany z użyciem samochodu na drogach publicznych. Niedostosowanie się do tego ograniczenia może przyczynić się do tragicznego w skutkach wypadku. Mimo zakazu nadal wiele osób decyduje się na taką formę kuligu i przywiązuje sanki do aut, ciągników czy quadów. Tymczasem taki kulig może spowodować zagrożenie na drodze dla wszystkich uczestników ruchu. Nie tylko dla osób jadących na sankach, ale również dla pieszych czy innych kierowców. Saneczkarze mogą np. wjechać przypadkowo na przeciwległy pas ruchu, a kierowca nim jadący może nie zdążyć zahamować na śliskiej nawierzchni i potrącić uczestników kuligu. Zorganizowanie takiego kuligu może uderzyć po kieszeni. Grozi za to kara w wysokości nawet 500 zł mandatu oraz dodatkowo 5 punktów karnych.