Powszechnie wiadomo, że jakiekolwiek zatrudnienie na podstawie umowy o pracę (niezależnie od wielkości etatu) jest obarczone obowiązkowymi składkami pracowniczymi, wśród których można wymienić chociażby składkę na ubezpieczenie emerytalne i rentowe, chorobowe, zdrowotne, czy wreszcie Fundusz Pracy. Nie każdy jednak wie jak dużą część naszej wypłaty pochłaniają owe koszty i jak przedkłada się to na wynagrodzenie netto, które otrzymujemy co miesiąc.
Żeby lepiej zobrazować wpływ kosztów zatrudniania pracownika na rzeczywiste wynagrodzenie posłużmy się przykładem – chcąc otrzymywać pensję w wysokości 1 800 zł netto, musimy zarobić dokładnie 2 500 zł brutto. Nie jest to jednak kwota jaką musi wypłacać pracodawca, bowiem jego obciążenie będzie dużo wyższe – wyniesie prawie 3 000zł. Oczywiście podany przykład dotyczy wyłącznie świadczenia pracy w oparciu o umowę o pracę. Jeżeli decydujemy się na zawarcie umowy zlecenia, umowy o dzieło czy samozatrudnienie, musimy wiedzieć, że osiągane wynagrodzenie także podlega oskładkowaniu. Dokładne informacje w tym zakresie można znaleźć w jednym z naszych artykułów. Dla przykładu, osiąganie wynagrodzenia w wysokości 1 800 zł netto przy umowie o dzieło, to koszt dla pracodawcy rzędu 2 400 zł, przy umowie o dzieło to już 2 100 zł, natomiast przy samozatrudnieniu to 2 300 zł.
Oczywiście powyższe koszty, nakładane na pracodawców, dotyczą jedynie obligatoryjnych składek przeznaczanych na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne. Każdy zatrudniający musi liczyć się niestety z wieloma innymi obciążeniami finansowymi, jak choćby obowiązkowe badania lekarskie pracowników, szkolenie BHP, czy wreszcie wypłacanie wynagrodzenia chorobowego. Mając świadomość wszystkich obowiązków płacowych istniejących po stronie pracodawcy, nie powinniśmy być zdziwieni, że na rynku pojawia się coraz mniej ofert pracy (szczególnie, jeśli chodzi o pracę naprawdę dobrze płatną). Pracodawców po prostu nie stać w dużej mierze na zatrudnianie, ograniczają się zatem do niezbędnego minimum. Prawdopodobnie jest, że gdyby nie wiążąca wartość minimalnego wynagrodzenia za pracę na całym etacie (obecnie 1600 zł brutto), pracodawcy obniżaliby i tak już niską pensję pracowniczą.
Z jednej strony owszem możemy winić pracodawców za niechęć do podwyżki, lecz z drugiej pamiętajmy o ciężarze finansowym jakim oni podlegają. Wina wydaje się leżeć zatem po stronie ustawodawcy. Kryzys gospodarczy jest z pewnością uzasadnieniem takiej a nie innej kondycji polskiego rynku pracy, jednak obecnie obowiązujące przepisy finansowe w zakresie obciążeń pieniężnych pracodawców są nie do zaakceptowania. Porównując warunki zatrudniania w innych krajach świata, szczególnie jeśli chodzi o zachodnie kraje Unii Europejskiej, nasza sytuacja jest nie do pozazdroszczenia. Polska jest jednym z krajów Europy, który przedstawia największe koszty zatrudniania pracowników. Tym samym chcąc zredukować poziom zatrudnienia, ustawodawca powinien skupić się na zmianie przepisów, tak aby bardziej odpowiadały naszym realiom i rzeczywistym potrzebom pracowników i pracodawców, a nie samemu systemowi prawnemu i ubezpieczeniowemu, który jak wiemy już teraz jest bardzo niewydolny.