Na wstępie zaznaczam, że nie chodzi o obowiązkową naukę języka obcego dla dzieci przedszkolnych. Ta bowiem pojawia się dopiero w szkole podstawowej i to dopiero od czwartej klasy. W kwestii dobrowolności wyboru kształcenia językowego maluchów nic się nie zmieni, przynajmniej na razie. Powody do niepokoju mogą mieć jednak nauczyciele takich placówek. W Ministerstwie rozchodzą się informacje o tym, że kadra pedagogiczna będzie musiała pochwalić się znajomością przynajmniej jednego języka obcego.
Na chwilę obecną nauczyciele pracujący w przedszkolu, a nie przedszkolanki jak błędnie się przyjęło w Polsce, nie muszą znać żadnego języka obcego – chyba, że pracują w placówkach prywatnych, w których taki wymóg jest stawiony podczas rekrutacji do pracy. Muszą mieć jednak ukończone studia pedagogiczne (stąd osoby pracujące w przedszkolu z dziećmi są nauczycielami). Wg planów resortu edukacji już niedługo samo wyższe wykształcenie okaże się być niewystarczające. Każdy z nauczycieli będzie musiał bowiem pokazać, że umie porozumiewać się w obcym języku, nie wiadomo jednak na razie jaki to konkretnie miałby być język. Najprawdopodobniej będzie to jeden z najpopularniejszych – angielski, niemiecki, francuski czy rosyjski (tak, ten ostatni odzyskuje dawną chwałę). Nowe przepisy wymuszałyby znajomość obcej formy porozumiewania się na poziomie podstawowym – to dobra wiadomość, dla wszystkich zestresowanych tą wiadomością nauczycieli. Jednocześnie dowodem znajomości języka byłby najprawdopodobniej odpowiedni certyfikat, bądź zaświadczenie o odbytym kursie – samo pisemne zapewnienie nauczyciela, iż zna on język nie będzie wystarczające.
A co, jeśli nauczyciel nie będzie umiał żadnego języka obcego, nawet w podstawowej formie? Pracy co prawda z tego powodu nie straci, jednak część etatu owszem. W przypadku, gdy żaden z pedagogów w placówce przedszkolnej nie popisze się swoimi umiejętnościami lingwistycznymi, dyrektor będzie zobowiązany do zatrudnienia osoby znającej określony język obcy. To niestety spowoduje automatyczne obniżenie etatu każdemu nauczycielowi, który języka niestety nie zna.
Na pocieszenie można tylko dodać, że zmiany o których mowa w tym artykule nie są jeszcze przesądzone. Niemniej jednak warto wspomnieć o planach władz oświatowych, jeszcze zanim pojawią się oficjalne doniesienia i projekty właściwych ustaw. Wydaje się, że znajomość języków obcych wśród nauczycieli polskich przedszkoli powstała na skutek naszego, już 10-letniego, członkostwa w Unii Europejskiej. Szkoda tylko, że wraz z wymaganiami stawianymi pedagogom nie rosną równie szybko ich płace. Czy nowelizacja ustawy o systemie oświaty rzeczywiście zrewolucjonizuje polskie przedszkola? Jeśli tak, na pewno o tym się od nas dowiecie.