Spis treści
Wzniosłe założenia Ministerstwa Zdrowia
Wprowadzając w życie pakiet onkologiczny, Ministerstwo Zdrowia wskazywało na potrzebę otoczenia pacjentów z nowotworami szczególną opieką. Podkreślano, że pierwszorzędne znaczenie ma w takich przypadkach czas. Nie sposób odmówić słuszności powyższym stwierdzeniom. Szybka terapia onkologiczna miała stanowić nowe rozwiązanie organizacyjne, mające na celu sprawne i szybkie poprowadzenie pacjenta przez kolejne etapy diagnostyki i leczenia. Jest ona przeznaczona dla wszystkich pacjentów, u których lekarze podejrzewają lub stwierdzą nowotwór złośliwy, bowiem ani Ministerstwo Zdrowia, ani NFZ nie kwalifikują pacjentów do udziału w szybkiej terapii onkologicznej.
Szybka terapia onkologiczna miała poprawić dostępność diagnostyki i leczenia nowotworów złośliwych i usystematyzować proces diagnostyczno-terapeutyczny. Realizacji celu miało służyć wprowadzenie karty diagnostyki i leczenia onkologicznego oraz wyznaczeniu maksymalnych terminów na realizację poszczególnych etapów leczenia. Zniesienie limitów na diagnostykę i leczenie nowotworów miało usprawnić ten proces.
A jak jest w rzeczywistości?
Jak wynika z doniesień mediów, pakiet onkologiczny nie działa tak, jak zakładali to rządzący. Wydaje się, że znów padliśmy ofiarą zbędnej biurokracji, która pochłania więcej niż godzinę na każdego pacjenta. Lekarze uskarżają się, że system pracuje za wolno, co znacznie przedłuża całą procedurę. O ile kwestie rozciągniętych w czasie procedur stały się dla nas chlebem powszednim i nie robią już takiego wrażenia, o tyle informacje, że na pakiecie onkologicznym tracą ci, u których nowotwór już zdiagnozowano budzi oburzenie. Jak podkreślają lekarze, uprzywilejowanie osób z podejrzeniem nowotworu sprawia, że w trybie ekspresowym (maksymalnie 2 tygodniowym) wykonuje się im badania, które potwierdzą albo wykluczają nowotwór, podczas gdy pacjenci z chorobą nowotworową muszą czekać w długich kolejkach. Jak skarżą się chorzy pacjenci, po wprowadzonych zmianach na badanie kontrolne muszą czekać nawet 3 miesiące, a jeszcze w zeszłym roku czekali „tylko” 2 tygodnie. Czy w takim razie wprowadzone zmiany faktycznie służą dobru pacjenta i dążą do poprawy jakości leczenia nowotworów w Polsce? Patrząc na obecną sytuację wydaje się, że nie.
Zakażenia wewnątrzszpitalne i długi okres wyczekiwania na leczenie raka plasuje Polskę na szarym końcu pod względem jakości służby zdrowia w Europie
Nie umyka uwadze Polaków, że Polska znajduje się na szarym końcu Europejskiego Konsumenckiego Indeksu Zdrowia. Na 37 systemów ochrony zdrowia my uplasowaliśmy się na „zaszczytnej” 32 pozycji, wyprzedzając jedynie takie kraje, jak Litwa, Serbia, Czarnogóra Rumunia oraz Białoruś. Im dokładniej przyjrzymy się kryteriom oceny, tym bardziej możemy być przerażeni. Polskiej służbie zdrowia wytyka się między innymi niebezpiecznie długi okres wyczekiwania na leczenie raka oraz zbyt dużą liczbę zakażeń wewnątrzszpitalnych. W dalszej kolejności wskazuje się na stanowiący przeżytek zakaz aborcji oraz konieczność odbudowania profilaktyki w leczeniu uzależnienia od tytoniu i alkoholu. Czy obraz, który wyłania się patrząc na polski system opieki medycznej oznacza, że tak faktycznie ma wyglądać służba zdrowia?
Wciąż brak recepty na uzdrowienie sytuacji
Oczywistym jest, że za jakość służby zdrowia odpowiedzialne jest Ministerstwo Zdrowia. Nie brak także głosów, uzasadnionej jak się wydaje, krytyki pod adresem obecnego rządu. Przyglądając się jednak dyskusjom polityków, nawet największemu optymiście trudno będzie dostrzec jakąkolwiek receptę na wyjście z kryzysu, w jakim od wielu lat znajduje się polski system opieki medycznej. Największe partie opozycyjne, tak skore do krytyki, także nie wysuwają żadnych propozycji konkretnych rozwiązań, które miałyby poprawić stan opieki medycznej w naszym kraju. Czy zatem „baty” faktycznie należą się tylko rządzącym, a może także tym, którzy poza głośną, aczkolwiek pustą krytyką i podsycaniem społecznych waśni nie wnoszą niczego konstruktywnego w poprawę jakości opieki medycznej w Polsce?
Podsumowanie
Polski system opieki medycznej pozostawia wiele do życzenia. Poszkodowani są przede wszystkim pacjenci, ale także lekarze, którzy skrępowani nadmiernymi i nierzadko wypaczonymi procedurami oraz praktykami Narodowego Funduszu Zdrowia nie mogą należycie wykonywać świadczeń medycznych. Obserwując od dłuższego czasu to, co dzieje się w placówkach świadczących usługi medyczne można zadać sobie pytanie, co jest bardziej chore – pacjenci czy służba zdrowia?
Źródło:
W powyższym artykule wykorzystano informacje umieszczone na oficjalnej stronie Ministerstwa Zdrowia pod adresem http://pakietonkologiczny.gov.pl oraz informacje podane przez telewizję TVN na stronie http://www.tvn24.pl.