- Reklama -
środa, 20 listopada 2024
- Reklama -
Więcej
    Strona głównaPrawoPrawa autorskie w ARCHITEKTURZE - Juz to gdzieś widziałem, czyli plagiat architektoniczny

    Prawa autorskie w ARCHITEKTURZE – Juz to gdzieś widziałem, czyli plagiat architektoniczny

    Bez wątpienia każdy twórca pragnie być oryginalny i tworzyć dzieła zupełnie innowacyjne. Architektura jest jednak specyficzną dziedziną twórczości, w której projektowanie całkowitych „nowości” jest niemal niemożliwe, a twórców, którzy zaskakują nowymi rozwiązaniami, a ich projekty można określić mianem nowatorskich, jest niewielu.

    Bariery finansowe, czasem prawne, opory inwestorów przed „nowym” i często „odważnym” (oni słyszą „ryzykownym”), to wszystko sprawia, że 99% realizacji to standardowe obiekty, a zupełnie innowacje zdarzają się rzadko, przez co zazwyczaj robią spore „kariery”.
    Poza powyższymi przeszkodami jest to spowodowane również tym, że trudno w ogóle wymyślić coś naowego mając do dyspozycji te same, znane od lat elementy: ściany, stropy, dachy, okna. Nie zmieniły się nam również jakoś drastycznie funkcje, jakkie pełnią poszczególne obiekty, a także (co istotne) proporcje ludzkiego ciała, do którego muszą być dostosowane wszelkiego rodzaju obiekty architektoniczne.

    Pomijam tutaj architekturę – w sumie nie wiem jak ją nazwać – abstrakcyjną, artystyczną, taką nie-do-zbudowania. Często miła dla oka, ale nierealna na dzień dzisiejszy.

    Na uwadze trzeba mieć właśnie to, iż w tej dziedzinie sztuki, która bezpośrednio przenika się z techniką, używa się wielu znanych, wręcz tradycyjnych rozwiązań. Z tego względu, w przypadku projektów tej samej kategorii obiektów, bardzo często na pierwszy rzut oka do czynienia mamy z zapożyczeniami, korzystaniem z rozwiązań użytych przez innych projektantów, czy wręcz nieznacznie różniącymi się modyfikacjami tego samego pomysłu. Wystarczy porównać tysiące bloków z wielkiej płyty, które wyglądają niemal identycznie, czy setki bardzo podobnych domów jednorodzinnych.
     

    W tym miejscu ponownie pojawia się pytanie, czy na ochronę prawnoautorską zasługują projekty zwykłych, standardowych, schematycznych obiektów, gdzie ograniczono się do wykorzystania znanych powszechnie rozwiązań? Jak myślicie? O tym innym razem.
     

    Jeżeli dojdziemy do wniosku, że część architektury jest na tyle standardowa, że brak miejsca na twórczość, a więc i brak możliwości stwierdzenia, że do czynienia mamy z utworem architektonicznym, nie zawsze zasadne byłoby w ogóle badanie, czy doszło do naruszenia czyjegoś prawa do autorstwa, w jakimkolwiek zakresie.


    Jeśli natomiast uznamy, że obowiązująca interpretacja prawa autorskiego jest OK i idzie w dobrym kierunku i wystarczy twórczość na minimalnym poziomie do objęcia danego wytworu ochroną prawnoautorską, należy zastanowić się, kiedy będziemy mieli do czynienia z plagiatem. Zasadne wydaje się w takim przypadku stwierdzenie, że w takich „minimalnie twórczych utworach” ochrona ograniczałaby się chyba jedynie do ochrony przed wiernym kopiowaniem. Natomiast przypadków „kradzieży” jedynie części twórczych rozwiązań z innego utworu architektonicznego można doszukiwać się jedynie w przypadku ”utworów  o wysokim poziomie twórczości”.

    Wszystko to sprawia, że w przypadku projektów (obiektów) architektonicznych o wysokim stopniu twórczości, artyzmu i indywidualności w zakresie użytych rozwiązań, można zastanawiać się, czy doszło do naruszenia prawa do autorstwa poprzez „kradzież” twórczych elementów utworu, czy może do czynienia mamy jedynie z inspiracją.
     

    Wystarczającą przesłanką popełnienia plagiatu jest już samo przypisanie sobie autorstwa utworu architektonicznego utrwalonego w jakiejkolwiek postaci. Fałszywe podawanie się za autora projektu, czy też za projektanta danego obiektu architektonicznego stanowi naruszenie autorskiego prawa osobistego z art. 16 pkt. 1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, a więc prawa do autorstwa rzeczywistego twórcy.
     

    W praktyce zachowania, niezwiązane w żaden sposób z korzystaniem z utworu, tj. bez czerpania korzyści, a więc bez równoczesnego naruszenia autorskich praw majątkowych lub niezagrażające opinii rzeczywistego autora są raczej ignorowane. Reakcje może natomiast wywołać publiczne oświadczenie jednego architekta przypisujące sobie autorstwo dzieła innego architekta. Nie dochodzi wtedy, co prawda do równoczesnego naruszenie autorskich praw majątkowych, jednak w takim przypadku niewątpliwie ucierpieć może status rzeczywistego twórcy, szczególnie w oczach ludzi niezorientowanych w dziedzinie twórczości architektonicznej. W świadomości odbiorców rzeczywisty autor może przestać być kojarzony ze swoim utworem, co wręcz zrywa chronioną więź. W takiej sytuacji rzeczywisty twórca mógłby wystąpić z roszczeniami wynikającymi z art. 78 ust. 1 ustawy, domagając się usunięcia skutków naruszenia jego prawa do autorstwa.

    Najczęściej jednak z plagiatami w dziedzinie architektury będziemy mieć do czynienia w przypadku powielenia w swoim projekcie twórczych rozwiązań zawartych w cudzym utworze architektonicznym. Późniejsze skorzystanie z niego, czy to poprzez wzięcie udziału w konkursie, których wyniki zazwyczaj są upubliczniane, czy też poprzez jego publikacje w pracie (w sieci), czy też realizację zaprojektowanego obiektu wiąże się z osiągnięciem korzyści. Wtedy też twórca utworu, z którego przejęto twórcze elementy, najczęściej dowiaduje się o naruszeniu przysługującego mu prawa do autorstwa.

    W praktyce, z zarzutem popełnienia plagiatu często spotykamy się w przypadku podejrzenia przejęcia twórczych elementów z cudzego projektu koncepcyjnego. Co jakiś czas pojawiają się w prasie doniesienia o tym, iż zwycięski projekt jednego konkursu jest łudząco podobny do projektu, który kiedyś został zgłoszony w ramach innego konkursu, w innym miejscu, na podobny obiekt.

    Kiedy budowano w Warszawie Stadion Narodowy (zaprojektowany przez Konsorcjum JSK Architekci sp. z o.o., gmp International GmbH oraz Schlaich Bergermann und Partner), porównywano go do stadionu powstającego w Kapsztadzie (RPA), zwycięski projekt filharmonii szczecińskiej autorstwa architektów pracowni Estudio Barozzi Veiga z Barcelony jest dość podobny do projektu autorstwa projektantów Claus en Kaan Architecten z Holandii, który kilka lat wcześniej brał udział w podobnym konkursie dla Gandawy w Belgii, a projektp Roberta A. M. Sterna nowej siedziby firmy ubezpieczeniowej Aviva, która ma powstać w paryskiej dzielnicy La Defense, wygląda niemal identycznie jak projektu apartamentowca autorstwa Andrzeja Wyszyńskiego, który ma powstać w Warszawie.
     

    Również przed otwarciem Expo 2010 w Szanghaju, pojawiły się głosy, iż chiński pawilon, autorstwa He Jingtang, jest kopią japońskiego pawilonu, autorstwa Tadao Ando, zaprezentowanego na Expo 1992 w Sewilli. Głośno było w tym temacie równiez po Expo w związku z polskim pawilonem „wycinanką” zaprojektowanych przez architektów z warszawskiej pracowni architektonicznej WWA Architects, który doczekał się kopii w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Takich przykładów można by wymieniać jeszcze sporo.
     

    Zadaniem sądu, który najczęściej w takich przypadkach sięga po opinię biegłych z dziedziny architektury, jest dokonanie oceny, czy rzeczywiście doszło do przywłaszczenia twórczych elementów z cudzego utworu architektonicznego, czy też uznać należy, że badany utwór jest tylko inspirowany, albo stanowi owoc zupełnie autonomicznego procesu twórczego, a twórcy czerpali inspiracje z podobnych źródeł. Jest to zadanie szczególnie trudne ze względu na specyfikę twórczości architektonicznej, która wydaje się często ciągiem inspiracji i nieostrych zapożyczeń.

    POWIĄZANE ARTYKUŁY
    - Reklama -

    NAJPOPULARNIEJSZE