Obecnie uruchomiono usługę Google Street View w największych miastach w Polsce, a dokładnie w tych, które są współorganizatorami Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej w 2012 roku. Uruchomienie usługi spowodowało od razu poruszenie w Internecie. Internauci na wielu zdjęciach rozpoznają swoje mieszkania, samochody a nawet samych siebie. Największe poruszenie w Internauci zrobiły zdjęcia osób, które zostały uchwycone przez kamery Google’a w sytuacjach intymnych. Niektóre osoby wręcz same doprowadzały do takich sytuacji. Google zrobiło i umieściło zdjęcie pewnej mieszkance Miami, która akurat podczas fotografowania jej okolicy przez fotografów Google Street View postanowiła wyjść przed swoją posesję, kompletnie nago. Po nagłośnieniu tej sytuacji twarz kobiety została zamazana. Nie jest to jedyna wpadka tej usługi. Google fotografowało także inne osoby, które np. wchodziły do sex shop’pów lub śpiących na ławce w parku. Google zarzucano także, że dzięki Google Street View włamywacze mają idealne narzędzie do planowania włamań, co więcej mogą także zobaczyć ponad ogrodzeniem, do której nieruchomości warto się włamać. W wyniku wielu sprzeciwów Google zaczęło zamazywać twarze przechodniów, a nawet numery rejestracyjne samochodów, jednak nie zawsze jest to skuteczne. Niezależnie od tego czy osoby chciały zostać uchwycone w sytuacji intymnej czy też stało się to zupełnie przypadkowo, powstaje pytanie czy każdy może zrobić zdjęcie i umieścić je w sieci. Czy są jakieś granice ochrony prywatności w Internecie? Wiele osób, które rozpoznają się na fotografiach Google’a twierdzi, że naruszono ich prywatność. Nie wyrażały one zgody aby ktokolwiek je fotografował a zdjęcia umieszczał w Internecie. Istotnie, w przypadku publikacji zdjęć na, których umieszczony jest wizerunek osoby fotografowanej możemy mieć do czynienia z naruszeniem prywatności.
Zasadniczo w Polce prawo chroni wizerunek każdej osoby stwierdzając, że rozpowszechnianie wizerunku wymaga co do zasady zgody osoby przedstawianej. Zgodnie z przepisem art. 81 ust. 1 ustawy z dnia 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Prawo autorskie) rozpowszechnianie wizerunku wymaga zezwolenia osoby na nim przedstawionej. W braku wyraźnego zastrzeżenia zezwolenie nie jest wymagane, jeżeli osoba ta otrzymała umówioną zapłatę za pozowanie. Przepis dopuszcza rozpowszechnianie wizerunku bez wymaganej zgody, w przypadku osoby powszechnie znanej, jeżeli wizerunek wykonano w związku z pełnieniem przez nią funkcji publicznych, w szczególności politycznych, społecznych, zawodowych oraz osoby stanowiącej jedynie szczegół całości takiej jak zgromadzenie, krajobraz, publiczna impreza. Ten ostatni przepis daje właśnie Google możliwość wykonywania zdjęć i ich publikacji, w tym zawierających wizerunek osób. Wszystkie osoby uwiecznione na zdjęciach udostępnionych w ramach usługi Google Street View stanowią co do zasady szczegół całości jakim jest krajobraz ulic i innych miejsc. W tym zakresie można zatem mówić przynajmniej teoretycznie o braku konieczności uzyskania zgody. Z podobną sytuacją mamy do czynienia, gdy sami wykonujemy zdjęcia określonych miejsc, gdzie uwidaczniamy także inne osoby, które nie wyraziły na to zgody (są elementem tła takiej fotografii), a następnie upubliczniamy je poprzez ich zamieszczenie w serwisach społecznościowych. Z punktu widzenia prawa sytuacja jest właściwie identyczna, choć oczywiście Google robi to na skalę masową.
Jak zawsze każda sprawa wymaga indywidualnego podejścia. Rozwój techniczny jest tak szybki, że przepisy nie nadążają za zmianami, stąd konieczne będzie dokonanie interpretacji przepisów Prawa autorskiego w zakresie dopuszczalności rozpowszechniania wizerunku przez Google, w ramach oferowanej usługi. Być może osoby, których prywatność została naruszona przez Google złożą stosowne pozwy w sądzie, który będzie musiał sprawę ocenić i ustalić czy takie działanie mieści się w zakresie określonym przez prawo.
Jarosław Olejarz
Radca prawny
www.SerwisPrawa.pl