Według definicji Komitetu Stabilności Finansowej, instytucje parabankowe nie działają w oparciu o reguły Prawa bankowego, oferując usługi podobne do usług bankowych, oraz funkcjonują w obszarze nie objętym nadzorem KNF. Firmy pożyczkowe nie udają, że są bankami, ale w ocenie UOKiKu kwalifikują się jako parabanki.
Jak podkreśla prezes Vivus Finance uczciwie działające firmy pożyczkowe nie chcą być kojarzone z takimi instytucjami. Stąd pomysł utworzenia związku firm pożyczkowych.
– Dziś działamy bez jakiejkolwiek regulacji, ale zmienimy to wprowadzając wysokie standardy prowadzenia biznesu takie jak np. określona forma prowadzenia działalności gospodarczej, to będą np. spółki prawa handlowego, będzie minimalny kapitał zakładowy, żeby pokazać odpowiednią wielkość przedsiębiorstwa oraz kodeks dobrych praktyk, który zostanie wytworzony w ramach związku firm pożyczkowych – wyjaśnia w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria Loukas Notopoulos. – Chcemy zwiększyć nie tylko bezpieczeństwo naszych klientów, ale też naszych właścicieli.
Argumentuje, że nazywanie wszystkich tego typu firm „parabankami” dla niektórych jest krzywdzące.
– Parabankami są firmy, które zbierają depozyty od klientów indywidualnych, nie posiadając licencji bankowej i obciążają te depozyty ryzykiem, czyli zwyczajnie pożyczają pieniądze, traktując siebie jako pseudobanki – mówi Loukas Notopoulos. – Nie chcemy jako branża poważnych, dużych przedsiębiorstw kojarzyć się z firmami, które prowadzą biznes w bramach, które sprzedają tzw. chwilówki w sposób, który daleki jest od standardów prawa.
Jak podkreśla, Vivus Finance to duża firma z kapitałem zagranicznym, zatrudniająca ok. 120 osób.
– Pożyczamy własne pieniądze. Bierzemy je od naszych akcjonariuszy, naszych właścicieli i później pożyczamy te pieniądze klientom na różne sposoby. Na przykład od prawie 12 miesięcy mamy dostępną pożyczkę przez Internet w 15 minut – mówi Notopoulos.
Dodaje, że dla oceny kosztu pożyczki krótkoterminowej RRSO [rzeczywista roczna stopa oprocentowania] jest krzywdzące.
– KNF wydał raport, w którym ogłosił, że RRSO nie jest odpowiednią miarą do wyliczania kosztów krótkoterminowych pożyczek, udzielanych na 30 dni. Dlatego też wprowadziliśmy do debaty publicznej rzeczywistą miesięczną stopę oprocentowania, która przedstawia w rzeczywisty sposób koszty ponoszone przez konsumenta – podkreśla prezes Vivus Finance. – Jeżeli klient ode mnie weźmie 1000 złotych na 30 dni, to oddaje 1140. Zatem mówimy, że rzeczywista miesięczna stopa oprocentowania na 30 dni to 14 proc., a przy RRSO ten koszt byłby wielokrotnie wyższy.
UOKiK od stycznia br. przyglądał się firmom pożyczkowym. Pod lupę urzędnicy wzięli tym razem w szczególności koszty pożyczek: oprocentowanie i dodatkowe opłaty, które – jak wyjaśniła Małgorzata Cieloch, rzeczniczka UOKiK – są szczególnie dotkliwe dla kieszeni klientów.
Pierwsza część raportu poświęcona była analizie reklam parabanków. Okazało się, że 23 spośród 37 przebadanych przedsiębiorców reklamuje się w sposób niezgodny z prawem, np. sugerując brak wymaganego przez ustawę sprawdzania zdolności kredytowej.