Spis treści
Czego tym razem żądają rolnicy?
Idąc za ciosem i korzystając z przetartego przez poprzedników szlaku swoje roszczenia wysuwają rolnicy. Czego tym razem domagają się od rządu? Pieniędzy. Jak wynika z wysuniętych postulatów, rolnicy z Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Rolników i Organizacji Rolniczych żądają natychmiastowej wypłaty rekompensat za szkody wyrządzone przez dziki oraz zakaz uboju rytualnego. Wśród roszczeń znalazły się również postulaty o dopłaty do eksportu wieprzowiny i naprawy , tak tragicznej w opinii rolników, sytuacji w zakresie hodowli żywca wieprzowego. Czy to oznacza kolejną społeczną zbiórkę kosztem wszystkich Polaków? A może rzeczywiście sytuacja rolników jest tak zła, że jedynym rozwiązaniem jest zapowiadane wyjście na ulicę i paraliż stolicy?
Czy tylko protestującym żyje się źle?
Patrząc na sytuację w kraju można odnieść wrażenie, że tylko protestującym żyje się źle, podczas gdy cała reszta czuje się jak w raju. Czyżby? Ostatnimi czasy wzburzenie wywołały słowa Filipa Chajzera, który poruszył temat pracowników korporacji, którym także nie jest łatwo, ale nigdy nie strajkują. Trudno odmówić racji jego słowom. Każdy, kto choć raz zetknął się z pracą w korporacji wie, że nie zawsze jest to szczyt marzeń i w niczym nie przypomina pracy w tak zwanej budżetówce. Choć zwraca się uwagę na konieczność zmian w polityce personalnej, to nadal najważniejszym wyznacznikiem oceny pracownika jest wykonane zadania i nie ważne, że niekiedy przypomina ono misję niemożliwą. W życiu korporacyjnym powszechne są także zjawiska mobbingu czy pracy w nadgodzinach, za które pracownik nie otrzymuje pieniędzy, bowiem – jak słyszy – to nie wina firmy, że „nie wyrabia się” on z wykonaniem powierzonych obowiązków. Niekiedy obrazu dopełniają także wręcz nieludzkie procedury zwalniania. W odróżnieniu od protestujących, pracownicy korporacji nie zawsze mogą liczyć na odprawy pieniężne czy inne przywileje.
Nie tylko pracownicy korporacji, ale również przedsiębiorcy mogli by wysunąć wiele, jakże uzasadnionych postulatów. Nie mogą oni liczyć na przychylność organów państwa, a praktyka samych urzędów skarbowych niejednokrotnie woła o pomstę do nieba. Czy to oznacza, że wszyscy oni zaciskają zęby i pokornie czekają na lepsze czasy? A może racją jest, że po prostu nie mają czasu na bojkotowanie polityki państwa, bowiem zaciągnięte kredyty same się nie spłacą, a inne problemy same się nie rozwiążą. Ale przecież źle żyje się tylko tym, co protestują.
Podsumowanie
Nie umyka naszej uwadze, że tak dużej liczby protestów dawno nie było. Nie da się także nie zauważyć, jak negatywne nastawienie społeczne budzi kompromisowa postawa rządzących. Pojawia się nawet przekonanie, że dostają tylko ci, którzy „krzyczą”, przy czym nie ważne jest to, czy rzeczywiście na to zasługują. Pojawiają się nawet głosy, że za uległość rządu przyjdzie zapłacić podatnikom, czyli nam wszystkim. Czy faktycznie powinniśmy płacić za społeczne warcholstwo? A może sprawdza się stare powiedzenie – daj mu palec, a weźmie całą rękę?