Chodzi o nie tak dawne postanowienie TK z 3 marca 2011 r. zainicjowane skargą konstytucyjną jednego z obywateli naszego kraju. Skarżący podnosił ogólną niekonstytucyjność nie tylko samego Kodeksu cywilnego, ale też Kodeksu postępowania cywilnego. Pod adresem zakwestionowanych ustaw nasz bohater sformułował szereg zarzutów, których istota sprowadza się do twierdzenia, że zostały one uchwalone w "duchu prawa marksistowskiego" i pomimo transformacji ustrojowej, ich charakter nie uległ zmianie. Zdaniem skarżącego oba akty prawne zabezpieczają interesy "PRL-owskiego państwa", a nie prawa i wolności jednostki. Do skargi skarżący nie dołączył jednak żadnego orzeczenia organu władzy publicznej –ten brak w znacznej części przesądził o rozstrzygnięciu podjętym przez Trybunał Konstytucyjny.
Sam pomysł niekonstytucyjności Kodeksu cywilnego być może nie jest taki do końca zły, jednak skarżący stał na z góry przegranej pozycji. Dlaczego? Dlatego, że warunkiem rozpoznania przez Trybunał skargi konstytucyjnej jest wydanie na podstawie zaskarżonego aktu normatywnego wyroku, decyzji lub innego rozstrzygnięcia, w którym orzeczono ostatecznie o konstytucyjnych prawach, wolnościach lub obowiązkach skarżącego. Wprawdzie przedmiotem kontroli w postępowaniu skargowym jest problem zgodności z Konstytucją objętego skargą aktu normatywnego, niemniej, wcześniejsze podjęcie "ostatecznego orzeczenia" przez sąd bądź organ administracji publicznej stanowi warunek sine qua non zainicjowania tej formy kontroli przed Trybunałem Konstytucyjnym. Wynika to z przyjętej przez polskiego ustawodawcę konstrukcji skargi konstytucyjnej, zgodnie z którą instytucja ta służy uruchomieniu postępowania o charakterze nadzwyczajnym i subsydiarnym w stosunku do innych środków i procedur ochrony konstytucyjnych praw i wolności skarżącego. Niedochowanie powyższego warunku powoduje, że rozpoznanie przez Trybunał Konstytucyjny skargi konstytucyjnej staje się niedopuszczalne.
W uzasadnieniu przytoczonego postanowienia, Trybunał zaznaczył, że jak wynika z treści sformułowanych w skardze zarzutów, w sprawie skarżącego nie została wydana żadna decyzja ani orzeczenie sądowe, legitymujące go do wystąpienia z tym nadzwyczajnym środkiem ochrony konstytucyjnych wolności i praw. Brak takiego orzeczenia powoduje niemożność rozpoznania zarzutów sformułowanych w skardze konstytucyjnej. Składającemu skargę ustawodawca nie przyznał bowiem uprawnienia do zainicjowania przed Trybunałem Konstytucyjnym kontroli abstrakcyjnej konstytucyjności prawa, lecz wyłącznie uprawnienie do kontroli konkretnej. W niniejszej sprawie nie została zatem spełniona podstawowa przesłanka dopuszczenia skargi do merytorycznego rozpoznania, o której mowa w art. 79 ust. 1 Konstytucji. Zupełnie niezrozumiały jest także (pozbawiony notabene uzasadnienia) zarzut naruszenia art. 79 ust. 1 Konstytucji. Przepis ten, co podkreślono wyżej, kształtuje jedynie prawo wniesienia skargi konstytucyjnej do Trybunału, a tym samym nie może stanowić wzorca jej kontroli. Biorąc pod uwagę powyższe okoliczności, Trybunał na podstawie art. 49 w związku z art. 36 ust. 3 ustawy o TK postanowił orzec jak na wstępie – odmówił nadania dalszego biegu skardze konstytucyjnej.
Ciekawe jednak, czy gdyby skarżący dołączył jakiekolwiek orzeczenie organu władzy publicznej wiążące się z omawianą sprawą, to Kodeks cywilny byłby uchylony?