Resort edukacji na pomoc dla zwalnianych nauczycieli przeznaczył 100 ml środków unijnych. Pieniądze sfinansują m.in. staże, szkolenia, studia podyplomowe, warsztaty aktywnego poszukiwania pracy i doradztwo zawodowe. Możliwe będzie np. dofinansowanie wynikające z zatrudnienia u nowego pracodawcy na poziomie 50% pokrycie kosztów pracowniczych. Ponadto osoby, które rozpoczną działalność gospodarczą, dostaną na ten cel dotację.
Jednak zdaniem ekspertów, oferta dla zwalnianych nauczycieli jest spóźniona. – Wszystkie oferowane przez resort edukacji instrumenty wsparcia wymagają czasu, efekty przyjdą dopiero za kilkanaście miesięcy, tymczasem nauczyciel tracący pracę potrzebuje pomocy właśnie w momencie utraty zatrudnienia – mówi Jacek Sztyler, prezes firmy konsultingowej Grupa Gumułka – Euroedukacja.
Jego zdaniem poważnym błędem jest kryterium dostępowe do projektu. – Założono, że nauczyciel nie będzie aktywnie poszukiwał pracy, nie spróbuje założyć własnej firmy, tylko natychmiast zostanie zarejestrowanym bezrobotnym. Według pomysłu MEN zwolnieni nauczyciele muszą zasilić grono bezrobotnych i dodatkowo obciążać budżet uzyskując prawo do zasiłku – zwraca uwagę Jacek Sztyler. Jego zdaniem pomysł ten z jednej strony zabija przedsiębiorczość i inicjatywę, a z drugiej może prowadzić do nadużyć i wspierania nauczycieli, którzy i tak by sobie poradzili. – Pozostaje zapytać, ile pieniędzy ze 100 mln zł trafi bezpośrednio do nauczycieli, a ile zarobią firmy szkoleniowe, wyższe uczelnie itp. – zastanawia się ekspert.
Rząd proponuje również przenoszenie zwalnianych nauczycieli do żłobków lub ich przekwalifikowanie na tzw. asystentów rodzin. – W założeniach pomysł, żeby pomagać rodzinom, które są niesamodzielne i niezaradne życiowo, nie jest zły. Problem polega na tym, że pomagać mają osoby, które same potrzebują pomocy i znajdują się na życiowym zakręcie – zwraca uwagę Jacek Sztyler.
Ekspert uważa, że kolejnym gabinetom rządowym od wielu lat brak jest pomysłu na oświatę. – Wydaje się, że niż demograficzny zaskoczył w tym samym stopniu rząd jak i nauczycieli, którzy biernie czekali i nie brali pod uwagę możliwości utraty pracy – mówi Jacek Sztyler, prezes Grupy Gumułka – Euroedukacja.