Coraz częściej i coraz więcej mówi się o potrzebie edukowania ludzi pracujących – na wszystkich szczeblach kariery – o tym, jak zachować harmonię między życiem zawodowym a prywatnym. Także o tym, że jest niezbędna do zdrowego funkcjonowania organizmu i wydajności w pracy. Koncepcja ta powstała na przełomie lat 70. i 80. XX w. w USA nazywa się work-life balance (WLB).
Praca jest integralną częścią życia każdego dorosłego człowieka. Dlatego zarówno jej nadmiar, jak i jej brak mają negatywny wpływ na wiele aspektów życia. Zaburzenie równowagi pomiędzy pracą zawodową a życiem prywatnym staje się widoczne najczęściej dopiero po latach, dlatego trudno jest na bieżąco zaobserwować pierwsze symptomy braku balansu.
Równowaga praca-życie to temat, który dotyczy w obecnych czasach niemal każdego. Żyjemy w wiecznym pędzie, pośpiechu, próbując znaleźć czas na to, co dla nas ważne. Dlaczego więc go nie znajdujemy, kiedy wiemy, co jest naszym priorytetem? Przyczyny takiego stanu rzeczy są bardzo różne; zależą od specyfiki danej firmy, ale też szeregu indywidualnych kompetencji człowieka takich jak m.in. umiejętność organizacji czasu, zdrowej komunikacji czy regeneracji sił i odpoczynku – mówi Beata Dyraga, prekursorka wellnessu w firmie, założycielka firmy szkoleniowej Prodialog.
Początek w naszej głowie
Zaburzenie balansu praca-życie zaczyna się w głowie i zależy od naszej mentalności. Dochodzi do tego zazwyczaj wtedy, kiedy nie mamy jasno określonej hierarchii wartości lub gdy przestajemy widzieć granicę między życiem prywatnym a pracą. Zwłaszcza w świecie 2.0., w którym wszyscy pędzą do sukcesu, niejednokrotnie stając przed wyborem – kariera czy życie prywatne, najczęściej – kariera czy rodzina. Sytuację dodatkowo potęgują trudna sytuacja na rynku pracy oraz kryzys gospodarczy.
Przyczyną braku równowagi może być również stosowanie się do starej teorii mówiącej o tym, że należy ściśle rozgraniczać sferę pracy i prywatności. Może ona prowadzić do nieporozumienia, jakoby w każdym tkwić miały dwie osoby; „prywatna” i „publiczna”, które nie powinny wchodzić sobie w drogę w ramach jednej osobowości. Tak opisał to zjawisko jeden z publicystów: od 8 do 16 żyje osoba służbowa, od 16 do 24 prywatna, a od północy do 8 rano obie śpią. I jeśli tak nie jest, to trzeba zaraz coś z tym zrobić. W dobie nowoczesnych technologii, obie sfery naszego życia uległy zatarciu, po godzinach pracy sprawdzamy pocztę firmową, jesteśmy dostępni pod służbowymi numerami telefonów itp.
Początek przemiany
Tymczasem rzecz polega na umiejętności znalezienia odpowiedzi na pytanie o to, co jest dla mnie w życiu ważne. A następnie na ułożeniu własnej hierarchii wartości, niezbędnej do utrzymania równowagi. Należy stopniowo uczyć się, analizować własne życie, powoli wdrażać kolejne zmiany i znowu analizować. Jedną z reguł jest znane powszechnie zachęcanie do umiaru i rozsądku – we wszystkim. Należy też pamiętać o tym, że bliscy są ważni również w godzinach pracy, zaś w domu można rozmawiać tylko o tych sprawach służbowych, które są tego naprawdę warte lub konieczne.
Inicjatywa dbania o stan psychiczny pracowników powinna wychodzić od nich samych, ale też i od pracodawcy. Po stronie pracodawcy leżą możliwości takie jak: homeoffice, prowadzenie przedszkola pracowniczego czy uelastycznienie godzin pracy. Dużo jednak zależy od samego pracownika i jego nastawienia – mówi Beata Dyraga, która prowadzi szkolenia związane z tym tematem dla pracowników różnych instytucji od ponad 10 lat. Na warsztatach stara się uświadamiać, w czym tkwi problem. Kiedy już uda się go zdiagnozować, nadchodzi czas na naukę tego, jak sobie radzić. Ważnymi aspektami budowania poczucia równowagi są: organizacja czasu, komunikacja (np. umiejętność odmawiania, ale też proszenia o pomoc, budowania relacji z bliskimi), sztuka relaksu – zarówno w pracy, jak i po niej. Większość ludzi nie potrafi „wyłączyć głowy”. Idą do domu, ale cały czas myślą o pracy. Wówczas nie mogą cieszyć się nawet urlopem, ciągle skupiając się na tym, co im przeszkadza – nie potrafią korzystać z czasu przeznaczonego na relaks. Najważniejsze jest wewnętrzne poczucie satysfakcji, a nie rozgraniczanie godzin po równo na pracę i dom. Specyfika każdej organizacji jest inna – mówi prekursorka programów corporate wellness – co innego oznacza balans praca-życie dla młodych pracowników firm konsultingowych, a co innego – dla dojrzałych inżynierów pracujących na międzynarodowych projektach. U pierwszych mogą pomóc programy radzenia sobie ze stresem informacyjnym, u drugich skupimy się raczej na budowaniu relacji z bliskimi na odległość. Najważniejsze jest zdiagnozowanie potrzeb konkretnej organizacji, ale także indywidualne podejście do każdego człowieka.
Tę potrzebę popierają dane. Firma Regus przeprowadziła w 2013 roku badania o zachowaniu balansu praca-życie w ponad 90 krajach wśród 26 tysięcy pracowników (tzw. wskaźnik work-life balance). Wyniki dla Polski nie są optymistyczne. W 2013 r. nasz wskaźnik wyniósł 115 punktów. To mniej niż średnia światowa – 120 pkt, również mniej niż w roku 2012, gdzie wynik dla Polski wynosił 136 pkt.
Pracownik w pełni zrównoważony, usatysfakcjonowany pracą, wydajny, ale też zadowolony z życia prywatnego oznacza dla firmy same korzyści. Zwłaszcza w porównaniu z pracownikiem z zaburzonym balansem praca-życie. Taka osoba cechuje się mniejszym zaangażowaniem w pracę, niższą motywacją, chęcią rozwoju i mniejszą satysfakcją zawodową. Skutkuje to wreszcie niższą jakością pracy, a więc gorszą wydajnością całej firmy oraz osłabieniem jej wizerunku – mówi Beata Dyraga. Dlatego warto, aby pracodawcy w sposób praktyczny realizowali dewizę, że w biznesie najważniejszy jest człowiek.
Takie podejście jest korzystne dla obu stron. Pracownikowi łatwiej przychodzi ustalanie hierarchii wartości i budowanie równowagi miedzy życiem prywatnym a służbowym. Pracodawca zyskuje w ten sposób zmotywowanego, lojalnego i – przede wszystkim – efektywnego pracownika.