Nie ma nic nadzwyczajnego ani zaskakującego w tym, że większość z nas rzeczy takie jak rower, namiot, opony samochodowe czy sprzęt sportowy przechowuje w piwnicy lub w garażu. Jedno niespodziewane zdarzenie może jednak pozbawić nas wszystkich cennych przedmiotów tj. kradzież. Mając tego świadomość zdecydowałam się jak większość z nas na zakup polisy mieszkaniowej, aby w razie kradzieży otrzymać należne mi odszkodowanie. Wypełniłam wniosek, otrzymałam polisę z wypisaną sumą ubezpieczenia na kilkadziesiąt tysięcy złotych od kradzieży i czułam się pewnie…
Aż do czasu kradzieży ruchomości z garażu i w konsekwencji telefonu likwidatora, który z „uroczym uśmiechem” spytał się mnie, czy przeczytałam paragraf 15 ust.1 OWU … Oczywiście, że nie – pamiętałam, że we wniosku i na polisie było kilkadziesiąt tysięcy i to uznałam za istotne. A zatem po telefonie odnalazłam OWU, przeczytałam i wiedziałam, że tej batalii nie wygram. Uświadomiłam sobie, że wprowadzono mnie w błąd. Nikt mnie nie informował, że jak ukradną mi rzeczy z garażu, to dostanę tylko 10% sumy ubezpieczenia. Tak, to nie pomyłka: tylko 10%.
Mówiąc tekstem z „Kilera” teraz stać mnie tylko na waciki … a na moje rzeczy z garażu będę musiała znów ciężko zapracować.
Uważam, że to „niedomówienie” ze strony zakładu ubezpieczeniowego jest celowe, bo przecież nie problem zaznaczyć to wyraźnie w polisie, skoro jest miejsce na klauzulę redukcyjną i inne rzeczy.
Ale przecież nie o to chodzi, aby wypłacać odszkodowania.
A zatem drogi czytelniku, ucz się na moim błędzie i sprawdź, ile otrzymasz odszkodowania, jak okradną Ci piwnicę lub garaż, jak w moim przypadku.
Klaudia Wertelecka,
aplikant radcowski