Abstrahując już od tego, jak skończy się ta sprawa, należy zastanowić się, dlaczego do niej w ogóle doszło. Umowa pożyczki została zawarta w roku 2001. Wtedy nie obowiązywał jeszcze przepis Kodeksu cywilnego stanowiący o tzw. odsetkach maksymalnych, który wszedł w życie dopiero 20 lutego 2006r. Ustawodawca okazał się przy tym nader okrutny stanowiąc, iż przepisy tejże nowelizacji stosuje się do czynności prawnych dokonanych po jej wejściu w życie (a więc z pewnością nie do umów zawartych w roku 2001).
Instytucja odsetek maksymalnych wyraża się w tym, iż w razie zastrzeżenia w umowie odsetek wyższych niż określone w Kodeksie, wierzycielowi należą się jedynie odsetki maksymalne. Odsetki maksymalne nie mogą zaś przekraczać czterokrotności wysokości stopy kredytu lombardowego NBP – w skali rocznej. Od 4 lipca 2013 roku odsetki maksymalne wynoszą 16% w skali roku.
Czy jednak naprawdę polskie prawo przed nowelizacją z 2006 roku było bezradne wobec omawianej sytuacji? Wykorzystanie instytucji wyzysku nie wchodzi raczej w grę, bowiem można ją, wedle przeważającego poglądu, stosować jedynie do umów wzajemnych. Umowa pożyczki nie jest zaś umową wzajemną.
W mojej ocenie natomiast dłużnik może się tutaj skutecznie bronić zarzutem nadużycia prawa podmiotowego wskazując, że pożyczkodawca czyni ze swojego prawa użytek sprzeczny z zasadami współżycia społecznego. Chociaż zarzut ten nie jest często stosowany i uważany jest często przez prawników za „ostatnią deskę ratunku”, to chciałoby się powiedzieć: „Kiedy używać tego zarzutu, jeżeli nie w takiej właśnie sytuacji?”. Sprzeczność umowy z zasadami współżycia społecznego może być także powodem nieważności umowy w tym zakresie, w jakim stanowi ona o nader wygórowanych odsetkach.
Moje powyższe dywagacje dotyczyły jednak sytuacji, w której obie strony byłyby przedsiębiorcami. Nasza emerytka była jednak (jak przynajmniej wynika z prasowych relacji) konsumentem, a pożyczkodawca – przedsiębiorcą. Wobec tego należałoby uznać, że odsetkowa klauzula umowna po prostu nie wiązała jej z powodu tego, że stanowiła tzw. niedozwoloną klauzulę umowną – zakazaną w obrocie konsumenckim.
Próbowałem wyżej zobrazować Ci, dlaczego prawdą jest, że nieznajomość prawa szkodzi. Wyjść z ciężkiej sytuacji zazwyczaj jest kilka, ale żeby je poznać – musisz znać przepisy. Albo mieć dobrego prawnika.