Z jednej strony takie zestawienia funkcjonują już tak długo, jak długo pojawiają się wszelkie rankingi popularności polskich uczelni. Skoro bowiem możemy odnaleźć najlepszą polską palcówkę edukacyjną w interesującym nas zestawieniu, równie dobrze odszukamy tę najgorszą (wystarczy zajrzeć na sam koniec listy). Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego chce jednak stworzyć nietypowe zestawienie – szkół wyższych przeznaczonych do likwidacji. Taka lista będzie obejmowała także poszczególne kierunki kształcenia, które nie cieszą się popularnością wśród Polaków.
Czarna lista polskich uczelni miałaby być dostępna dla każdego zainteresowanego. Szeroki dostęp gwarantuje oczywiście Internet, toteż zestawienie ma pojawić się na oficjalnej stronie MNiSW. Na chwilę obecną stworzenie powyższej listy nie jest jednak możliwe – nie ze względu na brak odpowiednich danych, lecz przepisów pozwalających na opublikowanie tego rodzaju informacji. O ile bowiem upublicznianie rankingów najlepszych polskich uczelni jest możliwe (a nawet pożądane przez te placówki), o tyle odwrotne zestawienie nie cieszyłoby się dużą popularnością wśród polskich władz uczelni wyższych. W związku z tym ustawodawca zdecydował się na modyfikację przepisów Prawa o szkolnictwie wyższym, tak aby czarne listy mogły na stałe zagościć na stronach MNiSW.
Uczelnie i kierunki przeznaczone do likwidacji nie będą jednak jedynymi informacjami, które znajdą się na omawianych zestawieniach. Ministerstwo chce także, aby odbiorcy mogli dowiedzieć się jaka jest liczba absolwentów poszczególnych kierunków oraz jaki był efekt ich wieloletniego szkolenia – czy znaleźli oni pracę po ukończeniu studiów i jeśli tak to w jakim czasie od uzyskania dyplomu. Takie rozwiązanie pokaże w praktyce jak ukończenie danego kierunku przyczynia się do uzyskania zatrudnienia. Jednocześnie potencjalni studenci danej uczelni będą mogli zdecydować, w oparciu o konkretne, sprawdzone i prawdzie dane, czy rzeczywiście chcą rozpocząć kształcenie w danej dziedzinie i czy im się to po prostu będzie opłacało.
Podstawowym celem Ministerstwa nie jest kontrola uczelni czy wymuszanie lepszego modelu kształcenia (choć te niewątpliwe także mają duże znaczenie), lecz przede wszystkim realny wpływ na politykę państwa w zakresie zatrudnienia. Absolwenci szkół średnich będą mogli samodzielnie decydować o swojej przyszłości na długo przed zdaniem matury – pozwoli to na efektywne wykorzystanie ich umiejętności, a pośrednio także na zmniejszenie bezrobocia w naszym kraju, przynajmniej w teorii. Warto już w tym miejscu dodać, że tzw. czarne listy będą obejmowały nie tylko placówki publiczne, ale także wszelkie szkoły prywatne – czy w praktyce ten pomysł ma szansę na realizację? Niestety nie wiadomo, ponieważ liczba polskich prywatnych uczelni wyższych jest przeogromna. Nie oznacza to jednak, że Ministerstwo nie będzie w stanie monitorować takich placówek.